Piękne plaże widzieliśmy też na Krecie - zobacz
Obok
wyspy Lembongan znajduje się mniejsza wyspa Nusa Ceningan. Można
się na nią dostać przez zawieszony między wyspami żółty most,
teraz odnowiony, ale dwa lata temu most się zawalił. 8 osób
zginęło, 40 osób było rannych. Wszystko wydarzyło się w czasie
religijnego święta, kiedy na moście panował wzmożony ruch
mieszkańców z obu wysp. Most jest bardzo wąski i nie przejezdny
dla samochodów, dlatego na Ceningan można zobaczyć tylko skutery.
Czytaliśmy, że warto na tej wyspie zobaczyć farmy alg. Z opisów
wynika, że jeszcze 4 lata temu wielu mieszkańców zajmowało się
uprawą alg, widzieliśmy zdjęcia tych farm i chcieliśmy to
zobaczyć na własne oczy. Okazuje się, że wystarczą 4 lata, żeby
po algach zostały tylko nieliczne ślady. Wyspa się zmienia,
mieszkańcy chcą zarabiać więcej i porzucają tradycyjne zajęcia,
bo o wiele więcej można zarobić na turystyce. Budują się kolejne
pensjonaty, kwatery, resorty i spa. Widzimy, co się dzieje, bo
poruszamy się po wyspach pieszo, bocznymi drogami, a tam ciągle
mijamy jakiś plac budowy, a tuż za nim potworny śmietnik! Za dwa
lata wyspy będą już całkiem inne, może ładniejsze, może
bardziej zadbane, a może podzielą los wybrzeża Bali. W każdym
razie tu i teraz, jest jak jest. Miała to być alternatywa dla mega
skomercjalizowanych Sanur, Kuty i Nusy Dua. Czujemy, że odkrywamy
skrawek raju, choć jeszcze nie zepsuty do końca przez turystykę
masową. Ceningan bardzo się nam spodobała, więc zatrzymaliśmy
się na dłużej w knajpce nad brzegiem oceanu, który mienił się
kilkoma odcieniami błękitu. Po godzinie 14 cała woda, której
kolory tak nas urzekły zniknęła wraz z odpływem. Zobaczyliśmy
wyłaniające się dno oraz pozostałości po uprawie alg. Wracając
do domu, szliśmy oczywiście piechotą i natknęliśmy się na
ceremonię pogrzebową. W pogrzebie uczestniczyli mieszkańcy prawie
całej wsi. Przygotowywano bambusowy stos i platformę. Trumna w
postaci czarnego byka, świadczy o przynależności zmarłego do
wyższej kasty. Pogrzebu nie oglądaliśmy, bo wcześniej, wracając
z innej wycieczki, byliśmy świadkami widoku palących się zwłok i
widok ten nie należał do przyjemnych.
Na koniec poszliśmy znów na Dream Beach, która po odpływie wygląda mniej atrakcyjnie, za to można zamówić soczek i popływać w bezkresnym basenie.
Na koniec poszliśmy znów na Dream Beach, która po odpływie wygląda mniej atrakcyjnie, za to można zamówić soczek i popływać w bezkresnym basenie.
Żegnamy
się z Lembongan i o 11 płyniemy na Bali do Sanur, a potem jedziemy
do Kuty. W czasie naszego pobytu na wyspie nazbieraliśmy trochę
muszelek i koralowców wyrzuconych na brzeg. Teraz trzeba się z nimi
pożegnać i dopilnować, żeby żaden kawałeczek nie został w
plecaku lub kieszeni, bo na lotnisku byłyby kłopoty.
Jeśli lubisz rajskie plaże, zobacz, jak było w Tajlandii na Koh Lipe!
Jeśli lubisz rajskie plaże, zobacz, jak było w Tajlandii na Koh Lipe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz