sierpnia 24, 2020

Austria – informacje praktyczne

Gdyby ktoś wybierał się do Austrii i rejonów, które odwiedziliśmy, może skorzysta z tych kilku informacji.
Ceny w Austrii (sierpień 2020) są wysokie i o tym trzeba pamiętać, planując tam urlop. Raczej nie nastawiajmy się na codzienne stołowanie w restauracjach lub zakupy lokalnych rarytasów z jakich słyną poszczególne regiony, np. sery, wędliny itp. Bywając w różnych krajach, staramy się zawsze smakować lokalną kuchnię i produkty, ale w Austrii robiliśmy to rzadko. Co nie znaczy, że wcale! Nawet w uznawanym za bardzo drogie Hallstatt, w sercu starego miasta, w zabytkowym młynie udało nam się zjeść pizzę w cenie 8.70 E.
Poza tym, jedliśmy obiad w chacie górskiej na Planai (taki ich lokalny garnek z zapiekanymi różnościami) za ok 11 E i kolejny lokalny przysmak – kaszankę z opiekanymi ziemniaczkami w tej samej cenie. Porcja sznycla z frytkami i keczupem dla dziecka było całkiem spora i kosztowała poniżej 10 E. Oczywiście napoje do obiadu zdecydowanie podniosły rachunek. Zanim bez zaglądania w menu ochoczo odpowiemy na pytanie kelnera – „co do picia?” lepiej sprawdzić ceny, bo do obiadu w cenie ok 10 E najtańsza kranówka może nasz kosztować równowartość 25 zł. Na innym szczycie, również w górskiej chacie słynącej z kilku certyfikatów jakości zamówiliśmy dużo lepsze dania (no może sznycel dla Olafa był zbyt słony i na Planai bardziej mu smakował) – tradycyjne dania lokalne – pieczoną jagnięcinę z ziemniakami i warzywami (17,90 E) i kluseczki z żółtym serem, cebulką i boczkiem (ok 11 E).
Są też różne zupy, najczęściej w cenie ok 6 E, więc można zjeść coś ciepłego i pożywnego w niższej cenie, np. zupę gulaszową.
W Salzburgu jedliśmy w rybnym barze (szyld jest na zdjęciu poniżej)
Jeśli chodzi o słodkie przyjemności, oczywiście musieliśmy skosztować słynnych czekoladek Mozzarta, które znajdziemy niemal na każdej ulicy w Salzburgu.
Jednak najczęściej kupowaliśmy lody. Rozpiętość cen jest spora – od 4 E (za gałkę!) przy parkingu w Hallstatt do 1E za gałkę na głównej ulicy Salzburga. Najczęściej była to cena 1,60 E. Tych lodów za 1 E na starówce w Salzburgu nie polecam. Natomiast możemy polecić pyszne lody w lodziarni w Admont (przy głównej ulicy, jak wyjdziemy z Klasztoru znajduje się oblegana kawiarnia i cukiernia – to tam zjadłam pyszne lody o smaku pinacolady. W Mondsee zaraz na początku deptaka ustawia się duża kolejka po lody gałkowe, były przepyszne! A w Wiedniu za zwykłą cenę 1,60 za gałkę zjecie chyba najsmaczniejsze lody w Zanoni&Zanoni.
Obserwacja Austriaków daje pewne rozeznanie, nie bez powodu w jednej lodziarni ustawia się kolejka, a inna świeci pustkami. Tortu Sachera nie jedliśmy, gdyż cena za kawałeczek rozpoczynała się od 7,80 E. Taka była cena w kawiarni hotelowej. Nie wiem, jak w innych, ale jak próbować, to tylko ten tort z oryginalnego przepisu. Miałam nadzieję, że będzie też w cukierni Demel, tam też przez wiele lat pracował twórca tortu, więc na pewno znają jego recepturę, ale zarówno cukiernia jak i kawiarnia były nieczynne, zupełnie jakby zostały zlikwidowane. Ceny produktów w sklepach też są wyższe, ale na szczęście spokojnie da się zrobić zakupy w cenach podobnych do polskich w sieciówkach. Za najtańszy uznaliśmy market Hofer – to odpowiednik naszej sieci Aldi. Układ sklepu jest identyczny, produkty podobne, ale fajne jest to, że można tu też kupić produkty z regionu, np. całkiem niedrogie i bardzo dobre austriackie wina od 2,5 – 4 E. Za opakowanie 10 kajzerek płaciliśmy 0,85 E, a np. w Lidlu jedna kajzerka kosztowała 0,15 E. Opakowanie chipsów w Lidlu lub Spar można kupić za 1E. Kupowaliśmy też jakieś wędliny typu salami i też nie były strasznie drogie. Są też sieci sklepu Billa. Paliwo: Były takie stacje, gdzie paliwo kosztowało niewiele więcej niż w Polsce, ale w okolicach Wiednia ceny bywały dużo wyższe. Toalety: Najczęstsza cena za toaletę to 0,50 E. Czasami trzeba wrzucić pieniądze do automatu w drzwiach, czasami przed wejściem. W toaletach miejskich Wiednia (nie wszędzie) kilkakrotnie widziałam napis, że dzieci nie płacą. Polecam wstąpić do zabytkowej toalety w centrum Wiednia na jednej z głównych handlowych ulic. Toalety znajdują się w podziemiach i mają swoje lata. Woda: Myślę, że najważniejszą informacją jest też to, żeby nie kupować wody źródlanej, gdyż w Austrii jest to zbędne. Woda z kranu nadaje się do picia, jest bezpieczna i smaczna. Pamiętam, że w niektórych krajach, w upale, na wodę wydawaliśmy niemałe sumy. W Austrii często miasta dbają o to, by wody pitnej na ulicach było pod dostatkiem. Jeśli mimo informacji o bezpieczeństwie kranówy, macie psychiczne opory, weźcie, tak jak my, dzbanek do filtrowania wody lub butelki z filtrem. Jednak w ponad 30 stopniowym upale każda filtrowana woda z butelki noszona jakiś czas w plecaku przegrywa z perspektywą świeżej i zimnej wody prosto z miejskiego kraniku na ulicy.
Parkingi: Z parkowaniem to jest różnie. Na pewno trzeba unikać stawania tam, gdzie są zakazy, bo policja jest pod tym względem dosyć skuteczna. W Wiedniu są wyznaczone strefy wokół centrum, gdzie nie ma praktycznie możliwości bezpłatnego parkowania samochodu. My mieszkaliśmy ok 3 km od pałacu Shonbrun, więc tam jeszcze jest dzielnica, gdzie można parkować za darmo. Do centrum dojeżdżaliśmy rowerami. Podobnie zrobiliśmy w Salzburgu i Hallstatt. Hallstatt było najtrudniejszym do parkowania miejscem, ale się udało! Za to nie mieliśmy większych problemów z parkowaniem i to całkowicie darmowym na parkingach przy kolejkach linowych. Letnia karta zniżkowa Sommercard – o tej karcie wypominałam, pisząc posty kolejkach górskich i muzeach w rejonie Schladming-Dachstein. Jeśli chcecie, tak jak my wjechać na lodowiec, to zdecydowanie opłaca się znaleźć zakwaterowanie u partnerów karty. Jak to działa? Szukacie zakwaterowania z listy partnerów karty, np. na tej stronie internetowej: https://www.schladming-dachstein.at/pl/zakwaterowanie/wyszukiwanie-i-rezerwacja?marketingGroups%5B%5D=2766&showMap=0 W cenę noclegów wliczona jest karta, która upoważnia was do bezpłatnego wjazdu i zjazdu na lodowiec (tylko jeden raz na pobyt) oraz do bezpłatnych wjazdów większością kolejek górskich. Macie też darmowe wejścia do muzeum oraz wstępy na płatne kąpieliska i baseny w regionie. Lista bezpłatnych atrakcji jest długa: https://www.schladming-dachstein.at/pl/lato/karta-letnia-sommercard#Atrakcje-karty-letniej-Sommercard Początkowo nawet nie sądziliśmy, że tak bardzo skorzystamy z tej karty. Nie mieliśmy w planach odwiedzin w muzeach i na basenach, jednak kapryśna pogoda sprawiła, że z chęcią spędziliśmy tam czas, korzystając z darmowych wejściówek. Pierwsze zakwaterowanie to był bardzo doby i drogi camping. Oczywiście był dużo tańszy niż kwatera, ale na pewno nie można cen campingów porównywać z tymi polskimi, raczej z włoskimi. W roku 2020 było duży problem z miejscami na campinach, z powodu pandemii wielu Austriaków zdecydowało się właśnie na wakacje na campingu, więc trzeba było rezerwować z wyprzedzeniem i to, co jeszcze było wolne. Dużym plusem był mały basenik.
Czy warto jechać do Austrii? Warto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger