marca 18, 2016

Morawski Kras


Bardzo wielu ludzi traktuje Morawy jako idealne miejsce na krótki nocleg w drodze na południe Europy (Chorwacja jeszcze nie dla nas :) ). Tymczasem, okolice południowych Moraw mają o wiele więcej do zaoferowania. My już to wiemy, dlatego znów wracamy – tym razem będziemy odkrywać skarby Morawskiego Krasu.
Pomysł na wyjazd był nieco spontaniczny, ale wystarczyło kilka dni na zorganizowanie noclegu i orientację, co, gdzie i jak zwiedzać. Oczywiście pomocne okazały się blogi osób, które już te miejsca odwiedziły, więc i my podajemy garść informacji, dla tych którzy chcieliby w jednym miejscu znaleźć praktyczne wskazówki przydatne do przygotowania wyjazdu.

1. Na ile dni?
Morawy są na tyle interesujące i ładne, że można tam spędzić aktywnie dwa lub trzy tygodnie, np jeździć rowerem po świetnie przygotowanych trasach. Wszędzie widzimy bardzo wielu rowerzystów, a nawet trafiliśmy na miejscowy odpowiednik PKS ze specjalnym bagażnikiem (przyczepą) na rowery! Wycieczkę możemy połączyć z odwiedzeniem innych wspaniałych miejsc, które znajdują się w bliskiej odległości od Morawskiego Krasu. Samochodem oczywiście jest jeszcze łatwiej. Zachęcamy do przeczytania o okolicach Znojma i Mikulova. Jeśli natomiast jedziemy tylko na weekend, dwa dni powinny wystarczyć, żeby zobaczyć największe atrakcje Morawskiego Krasu – jaskinie. Najlepiej wyjechać już w piątek, żeby zwiedzanie zacząć od 8 w sobotę. Mamy wówczas gwarancję, że bez trudu zaparkujemy, nie utkniemy w tłumie i kolejkach, a czasu wystarczy na spokojne zwiedzanie, odpoczynek i posiłek.

2. Dojazd
Morawski Kras znajduje się w okolicach miejscowości Adamov, ale teren gdzie położone są najpiękniejsze jaskinie rozciąga się w rejonie od Blanska do Ostrova u Macochy, a na północy do Sloup. Ze śląska dojazd jest prosty, kierujemy się autostradą na Ostrawę, a dalej nawigacja prowadzi nas płatną autostradą w okolice Ołomuńca i do Blanska. Dojazd zajmuje niecałe 3 godziny. Jadąc tą trasą, trzeba wykupić winiety (w naszym wypadku 10 dniowa – nie da się na krócej), my zawsze zatrzymujemy się po nie na pierwszej stacji w Czechach. Po drodze (jedziemy do wioski Ruprechtov) robimy zakupy w miejscowości Vyskov – do wyboru mamy kilka dużych marketów zaraz obok siebie – jest Tesco, Kaufland i Albert. Albert, który wybraliśmy, otwarty jest codziennie do godziny 22. Ceny benzyny w Czechach są porównywalne z naszymi.

3. Nocleg
Nocleg rezerwowaliśmy na kilka dni przed wyjazdem, więc nie mieliśmy szczególnie dużo ofert do wyboru, ponieważ większość noclegów było już zarezerwowanych (tak bywa podczas sierpniowych weekendów), ale i tak udało nam znaleźć świetną miejscówkę w pobliżu wszystkich atrakcji. Wieś Ruprechtov jest mała, spokojna, a my znajdujemy nocleg w gospodzie tuż przy stawie. Skromne, ale czyste pokoiki z łazienkami znajdują się nad restauracją. 3 Pokoje na poddaszu całe w drewnie, nowe, jest czajnik, mini lodówka, a przed restauracją mały plac zabaw dla dzieci i zagroda z owcami i kozami. Dużo noclegów oferuje miejscowość Blansko i Ostrov u Macochy. Jest też możliwość nocowania w samym centrum turystycznych atrakcji w hotelu Skalny Młyn, w którym znajduje się również punkt rezerwacji biletów do jaskini Punkvy. Nocleg w tym miejscu kosztuje w około 200 zł za pokój za noc. Wcześniejsza rezerwacja na jednym z wielu portali noclegowych pozwoli nam z pewnością znaleźć coś tańszego w okolicach, np. 130 zł za pokój na noc.

4. Co zwiedzać? Informacje praktyczne i *ceny.

*wszystkie podane ceny są z sierpnia 2015 r. Przy jaskiniach podajemy ceny dla dorosłych, dzieci do 3 lat wchodzą za darmo, dzieci i studenci oraz emeryci 65+ mają zniżki, więc warto mieć dokument uprawniający do tej zniżki.
Największą atrakcją, która co roku przyciąga tysiące turystów z całego świata jest jaskinia Punkevni i Przepaść Macocha. Wstęp do jaskini wraz z rejsem łodzią, oglądaniem dna Macochy – 170 koron (cennik 2016 - 10 koron więcej). Przepaść Macocha oglądana z górnego i dolnego mostka – brak opłat, nie trzeba żadnych biletów i rezerwacji. Bilety do jaskini najlepiej wcześniej rezerwować telefonicznie lub
e -mailem: tel. +420 516 413 575, +420 516 410 024, +420 602 205 584; fax. +420 516 415 379, e-mail: info@caves.cz;
Ja napisałam e-mail w niedzielę wieczorem, a już poniedziałek rano dostałam odpowiedź, niestety nie było już wolnych miejsc do końca tygodnia. Rezerwacja biletów jest nieco problematyczna, ponieważ można je zamawiać już na rok do przodu. Nie mam pojęcia ile osób rezygnuje z zarezerwowanych wczesnej biletów, ale domyślam się, że nie każdy je obiera, więc postanowiliśmy się nie poddawać i postarać się o bilety na miejscu. Zasada jest taka, że każdy, kto zarezerwował bilet musi się stawić na minimum 40 minut przed planowanym wejściem w punkcie informacyjnym Skalny Młyn, żeby je odebrać. Jeśli tego nie zrobi, rezerwacja przepada. Z samego rana pojechaliśmy do Skalnego Młyna około godziny 9 rano. Parking na cały dzień kosztuje 50 koron. Powiedziałam, że próbowałam rezerwować, ale nie było już wolnych miejsc, więc przyjechaliśmy zapytać, czy może ktoś nie zrezygnował. Szansa, że na tę samą godzinę znajdą się 3 bilety, była marna, ale wytrwałość opłaciła się! Dostaliśmy 3 bilety na godzinę 13:20. Na szczęście z innymi jaskiniami nie było kłopotu. Te nie są już tak oblegane i choć można zarezerwować sobie bilety na określoną godzinę, nie ma takiej konieczności. Trzeba jednak pamiętać, że zwiedzamy z przewodnikiem i bilety sprzedawane są na określone godziny wejść. Zarząd Jaskiń Republiki Czeskiej - ceny, godziny, dodatkowe informacje. Około 500 metrów od Skalnego Młyna znajduje się kasa i wejście do jaskiniKatarzyńskiej. Wstęp - 90 koron. Do 13 mamy sporo czasu, więc zwiedzamy najpierw tę jaskinię.

 




Mając kupione bilety do jaskini Punkvy i po zwiedzaniu jaskini Katarzyńskiej, możemy iść około 2 km wygodną, asfaltową drogą do kolejki linowej, która zawiezie nas nad przepaść Macocha. Droga jest łatwa, zacieniona i wiedzie przyjemnym szlakiem wzdłuż rzeki Punkva. Do naszego kolejnego miejsca możemy też dotrzeć dłuższym szlakiem, prowadzącym od jaskini Katarzyńskiej. Szlak ma ponad 3 km, ale wiedzie w górę. Tym samym szlakiem możemy wrócić z tzw. Dolnego Mostka i wyjdziemy obok jaskini Katarzyńskiej. Szlaki są dobrze oznaczone, więc można wybrać drogę, jak kto woli. Oczywiście szlak od Katarzyńskiej jest mniej uczęszczany. Jest też opcja dla tych, co się nie mają zbyt wiele czasu, albo siły, albo są z maluchami. Chcąc Olafowi zapewnić atrakcję, wybieramy opcję dla wygodnickich – pociąg (traktorek turystyczny), który jeździ co 10 minut pod wejście do jaskini i pod kasy do kolejki linowej na górę. Możemy kupić łączony bilet – pociąg pod jaskinię z kolejką linową wznoszącą nas na górę przepaści Macocha. W związku z tym, że łączone bilety pociąg + kolejka linowa są tańsze, warto wcześniej zaplanować sobie drogę powrotną i zastanowić się, czy z górnego mostku przepaści Macocha do Skalnego Młyna wracamy również kolejką i pociągiem (wtedy kupujemy bilety łączone w tą i z powrotem), czy po obejrzeniu górnego mostka wolimy spacer leśną, mniej uczęszczaną ścieżką (ok 3,5 km) z możliwością zwiedzenia po drodze Jaskini Katarzyńskiej w drodze powrotnej. My kupiliśmy bilety łączone na wszystko tam i z powrotem, bo różnice w cenie były minimalne.
Ceny (stan na sierpień 2015):
pociąg w jedną stronę: dorośli - 70, dzieci - 50 koron
pociąg w dwie strony: dorośli – 80, dzieci 60 koron
kolejka na górę: dorośli – 70. dzieci – 50 koron
kolejka na górę i na dół: dorośli 90, dzieci 70 koron
pociąg+kolejka do przepaści Macocha całość tam i z powrotem dorośli 140, dzieci 100 koron.
Po wjechaniu kolejką na górę idziemy w stronę mostka widokowego, z którego roztacza się jedyny w sowim rodzaju widok na przepaść Macocha. Na górze znajdują się bary i sklepiki z pamiątkami, jest też płatna (10 koron) toaleta w chacie Macocha. Można tu odpocząć, coś zjeść lub od razu udać się schodkami do tzw. dolnego mostka, z którego mamy możliwość zobaczyć Macochę z innej perspektywy oraz ludzi zwiedzających jaskinię Punkevni i oglądających dno przepaści.
Z dolnego mostka można wracać malowniczym szlakiem na dół aż pod wejścia do jaskini Punkvy i kasy kolejki linowej – tak zrobił Maciek, a zejście zajęło mu 17 minut – albo wejść po schodkach na górę z powrotem i zjechać kolejką (Aga i Olaf).







Spotkawszy się przy kolejce na dole, idziemy jeszcze skorzystać z darmowej toalety, znajdującej się przy wejściu do jaskini i ustawiamy się w kolejce. Grupa oczekująca na wejście o 13:20 już czeka na przewodnika. Zwiedzanie jaskini trwa godzinę. Warto zadbać o ciepłe ubranie, bo temperatura wynosi około 7 stopni.














 =
 
Pełni wrażeń wracamy na parking i jedziemy do jaskini Balcarka. Nawet jeśli widzieliście już najbardziej znaną jaskinię Punkvy, jedno musimy podkreślić, Balcarki nie odpuszczajcie – jest przepiękna!
Przed jaskinią stawiamy samochód na bezpłatnym (jak miło!) parkingu i idziemy do kasy. Wstęp – 100 koron. Na wejście czekamy około 20 minut, a w tym czasie można skorzystać z bezpłatnej i czystej toalety, zjeść coś w barze i podziwiać morawski krajobraz ze starym wiatrakiem w tle. Po godzinie zwiedzania, idziemy na zasłużone lody i choć teoretycznie jest jeszcze czas na zwiedzanie kolejnego kompleksu jaskiń, rozsądek podpowiada, żeby przełożyć to na jutrzejszy dzień. Co za dużo to niezdrowo, nawet jeśli ma być to nadmiar wrażeń. Nie chcemy, żeby wszystkie jaskinie zmieszały się nam w jeden obraz, a już czujemy lekki jaskiniowy zawrót głowy, więc wracamy. 




















Rano wstajemy wypoczęci i udajemy się do miejscowości Solup, oglądać SLOUPSKO-SZOSZÓWSKIE jaskinie. Podobnie jak w przypadku Balcarki, również parkujemy bezpłatnie, idziemy do kasy i praktycznie od razu dołączamy do wchodzącej grupy. Do wyboru mamy 3 trasy: krótką (60 minut), cena 100 koron, długą (100 minut), cena 130 koron i historyczną (90 minut), cena 120 koron. Jest też możliwość zarezerwowania trasy przygodowej trwającej 180 minut (dla grupy od 2 do 10 osób), wymagającej dobrej sprawności fizycznej – cena 500 koron. Dobrze, że nie przyjechaliśmy tutaj poprzedniego dnia, bo Olaf nie dałby rady. Jest to trasa najdłuższa, a przewodniczka szczegółowo omawia poszczególne stanowiska w języku czeskim, więc dla Olafa jest troszkę nudno i długo. Na szczęście daje radę i z pomocą taty częściowo na rękach a częściowo na nogach pokonuje pod ziemią 1760 metrów! Wejście do jaskini jest oddalone od wyjścia, więc niektórzy przezornie parkują przy ulicy przed bramą wyjściową, żeby nie wracać do samochodu, ale przy parkingu są toalety, bar, lody.










Inne jaskinie, których nie zwiedzaliśmy:
W pobliżu miasteczka Křtin znajduje się Jaskinia Vypustek (cena 110 koron, czas zwiedzania 75 minut). Jaskinia oferuje nieco inne wrażenia i z pewnością zainteresuje miłośników historii, ponieważ w 1936 roku zaczęto przygotowywać tam skład amunicji, jednak przygotowania przerwała wojna. Za czasów okupacji Niemcy wykorzystali jaskinię jako fabrykę silników do samolotów Flugmotorenwerke Ostmark. Po wojnie z kolei czechosłowackie wojsko urządziło w niej schron i stanowisko dowodzenia, co było ściśle tajne aż do 2001 roku!
Dzisiaj można oglądać urządzone pokoje tego nietypowego schronu atomowego i ściśle tajny podziemny punkt dowodzenia wojsk Układu Warszawskiego.

Býčí skála czyli Bycza Skała, znajduje się w okolicy Adamova.
Jej opis przyprawił mnie o gęsią skórkę i mroczne, a raczej makabryczne odkrycia zniechęciły do oglądania tego miejsca. Jaskinia otwierana jest dla zwiedzających tylko podczas wyjątkowych okazji, 2 lub 3 razy w roku. Poniżej przytaczam skrócony opis z encyklopedii PWN.
W 1869 znaleziono tu, w glinianym naczyniu wypełnionym zwęglonym prosem, brązową figurkę byczka z żelazną płytką na czole, stąd nazwa jaskini. Podjęte 1872 przez H. Wankla badania wykopaliskowe przyniosły odkrycie niezwykłego obiektu kultowego, pełniącego funkcję miejsca ofiarnego ludności zamieszkującej te tereny w 600–450 p.n.e.. Przy południowej ścianie jaskini, na kamiennym bruku, znajdowały się przemieszane kości mężczyzny i świni; pod ścianą stały brązowe naczynia i kotły ze zwęglonym zbożem; w jednym z kotłów znaleziono ludzką czaszkę; w sąsiedztwie rozległego paleniska stał mały ołtarz kamienny; na nim w przepalonym zbożu leżały kości odrąbanych rąk z brązowymi bransoletami i złotymi pierścionkami; w samym palenisku natrafiono na przepalone kości zwierzęce i ludzkie oraz przedmioty brązowe i żelazne; pośrodku pomieszczenia, wokół paleniska, zalegało ponad 40 szkieletów, przemieszanych i jakby porozrzucanych, między którymi było zwęglone zboże i liczne ozdoby; W pobliżu wejścia znaleziono wiele naczyń glinianych ze zwęglonym zbożem i popiołem;
Więcej informacji można znaleźć w obcych językach na Wikipedii. Jedna z teorii zakłada, że miejsce to służyło do rytualnych mordów kobiet (jeden szkielet mężczyzny i 40 szkieletów kobiecych niektóre pozbawione głów i rąk), inna zakłada potężny wybuch gazu lub wymordowanie ukrywającej się w jaskini ludności (później zidentyfikowano jeszcze 17 szkieletów męskich). W jaskini odnaleziono też rysunek wykonany węglem, który liczy 5200 lat!

Kromeryż odwiedziliśmy w drodze powrotnej. Miasto o bogatej historii i znaczeniu politycznym. W 1953 centrum miasta zostało ogłoszone „miejską spuścizną narodową”,1997 zwyciężyło w ogólnokrajowym konkursie „Historyczne Miasto Roku”, a rok później ogrody i renesansowo-barokowy zamek biskupów ołomunieckich zostały wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. Z najważniejszych zabytków trzeba wymienić: Pałac Arcybiskupi, ogród zamkowy – przylegający do Pałacu Arcybiskupiego (wstęp bezpłatny), ogród kwiatowy (na który nie starczyło nam czasu i zobaczymy go podczas kolejnej wizyty), ratusz, zabytkowe kościoły i kamienice oraz winiarnię arcybiskupa. Mając niewiele czasu, zdecydowaliśmy się go spędzić w ogrodzie zamkowym, który, podobnie jak zamek, jest niezwykle atrakcyjny. Miasto zachęciło nas do ponownych odwiedzin.

3 komentarze:

  1. Przykro tylko że to miejsce jest tak rzadko odwiedzane bo ma swój niepowtarzalny klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, ale z drugiej strony może właśnie brak tłumów sprawia, że miejsce jest autentyczne i niepowtarzalne 😃.

      Usuń
  2. Gdyby to miejsce było częściej odwiedzane przez ludzi, to na pewno nie wyglądałoby tak jak teraz. Ludzie mają to do siebie, że potrafią zniszczyć nawet najpiękniejsze miejsca...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger