sierpnia 10, 2020
Hallstatt - pocztówkowe miasteczko
I spełniło się moje kolejne podróżnicze marzenie! Dzisiaj pojechaliśmy do Hallstatt.
Nie będę się rozpisywać, dlaczego warto tu być. Od wielu lat chciałam zobaczyć ten pocztówkowy symbol Austrii. Jako ciekawostkę wspomnę tylko, że Chińczycy zrobili u siebie kopię tego miasteczka, więc co roku tłumy wycieczek z Azji odwiedzały to miejsce, by zobaczyć oryginał, ale w tym roku wyjątkowo ich nie było. To taki jedyny pozytywny aspekt pandemii. Hallstatt mimo moich obaw, że może być przereklamowane, absolutnie nie rozczarowuje, a wręcz zachwyca. Nawet ceny w tym roku jakieś takie znośne, bo o kosmicznych cenach w Hallstatt wszyscy uprzedzają na forach podróżniczych, więc byliśmy przygotowani. W miasteczku jest kilka płatnych parkingów i doskonale wiedzieliśmy, że jest problem z parkowaniem, więc od razu założyliśmy, że parkujemy jakieś 3 km za miastem i jedziemy do centrum na rowerach. To był bardzo dobry pomysł, bo udało nam się zaparkować za darmo w strefie, gdzie nie obowiązuje już zakaz parkowania na poboczu. Wolne płatne miejsca parkingowe i tak były oddalone jakieś 3 km od centrum, więc wielu turystów tę odległość pokonywało pieszo - my na rowerach. Fakt, płasko nie jest, ale perspektywa oglądania miasteczka jakoś dodawała sił do walki z podjazdami. Rowery zaparkowaliśmy w centrum i ruszyliśmy pieszo na spacer, by odkryć urokliwe uliczki Hallstatt.
Naszą uwagę zwróciły drzewa owocowe rosnące przy domach, ale dosłownie przy domach, wyciągając rękę przez okno, można zerwać gruszkę lub jabłko.
Warto wejść po schodkach na górę i zobaczyć kościół oraz cmentarz. W kilku miejscach można się też przyjemnie ochłodzić, np. przy wodospadzie wpadającym z góry wprost do centrum miasteczka. Właśnie tu obok płynącego potoku znajduje się stary młyn (dzisiaj gospoda), gdzie zjedliśmy smaczna pizzę (ceny na lato 2020 od 8.70 do 9.69 Euro za pizzę, a tradycyjne dania obiadowe ok. 11- 12 Euro - tanio jak na samo centrum Hallstatt). Tłumów nie było, chociaż miasteczko wypełnione było po brzegi turystami. Na nabrzeżu w centrum Hallstatt można wynająć elektryczną łódkę z zadaszeniem lub gondolę i wypłynąć na jezioro. Zdecydowaliśmy się na łódkę i przez pół godziny Olaf sterował, gdy tymczasem my podziwialiśmy widoki z perspektywy jeziora. W drodze powrotnej wskoczyliśmy do jeziora, żeby się ochłodzić i popływać. Woda jest dużo bardziej zimna niż w Wolfgangsee, ale za to jaki widok!
Następny wpis z tej wycieczki
Afryka
(10)
Anglia
(4)
Azja
(37)
Bali
(9)
Bałkany
(18)
Bośnia i Hercegowina
(5)
Cypr
(15)
Czarnogóra
(9)
Czechy
(4)
Egipt
(2)
Europa
(171)
Francja
(18)
Grecja
(15)
Hiszpania
(18)
Holandia
(2)
Indonezja
(12)
Litwa
(4)
Majorka
(7)
Malezja
(9)
Malezja-Tajlandia-Singapur
(15)
Maroko
(7)
Niemcy
(21)
Norwegia
(1)
Podróże których nie było
(1)
Polska
(20)
Singapur
(7)
Słowacja
(1)
Szwajcaria Saksońska
(7)
Szwecja
(1)
Tajlandia
(13)
Teneryfa
(10)
Tunezja
(1)
Węgry
(11)
Wielka Brytania
(4)
Włochy
(22)
Wyspy Kanaryjskie
(10)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz