Czy
wiedziałeś, że są tam wygasłe wulkany?
Jeśli
dorastałeś w latach osiemdziesiątych, kojarzysz być może Balaton
z wczasami zakładowymi dla wybranych, z miejscem wypoczynku
dygnitarzy partyjnych czasów PRL.
To
była taka socjalistyczna wersja Lazurowego Wybrzeża dla ludu
pracującego, jednak po roku 1989, kiedy to Niemcy się zjednoczyły,
gdy ludzie zaczęli się bogacić i wybierać na wypoczynek Morze
Śródziemne lub plaże Egiptu i Tunezji, Balaton
stracił na znaczeniu. Byliśmy przekonani, że nie warto, bo kto
odwiedzał to miejsce, raczej wracał w poczuciu rozczarowania. Najczęściej
słyszeliśmy, że brudno, że tłoczno, że nic ciekawego tam nie
ma, że jedzenie niedobre i że jak w Mielnie, tylko więcej budek i
pogoda lepsza.
To
być może dlatego, tak długo zwlekaliśmy z odwiedzeniem tego
miejsca, choć za każdym razem, gdy oglądaliśmy mapę, ta ogromna
niebieska plama niezwykle kusiła, żeby jednak przekonać się na
własne oczy, jak wygląda słynne węgierskie morze.
Zmiany, jakie
zaszły w turystyce i dotacje unijne, odmieniły rejon Balatonu.
Odżyły ponownie tradycje winiarskie i powstały małe rodzinne
winnice z doskonałymi propozycjami dla wielbicieli tego szlachetnego
trunku, uprawianego na wulkanicznych zboczach już za czasów
rzymskich. Rozwija się dzięki temu enoturystyka i turystyka
rowerowa, ponieważ powstały świetne ścieżki rowerowe i piesze
trasy turystyczne.
Największa
kałuża Europy Środkowej
Jezioro
jest płytkie i mułowate, jednak potrafi przybrać prześliczny
lazurowy odcień. Warto poświęcić trochę czasu, by dowiedzieć
się, gdzie w okolicach Balatonu jest najładniej. My po
zorientowaniu się w atrakcjach zarówno krajoznawczych jak i
kulturalnych, zdecydowanie wybraliśmy północny brzeg jeziora, a
naszym celem był rejon od Balatonfured przez półwysep Tihany,
zaskakującą Tapolcę, Badascony, Szigliget, Keszthely po naturalne
jezioro termalne w Heviz.
Tapolca
Przygotowując
wyjazd, przeczesujemy węgierskie strony z informacjami dla turystów
w języku angielskim i natrafiamy na Tapolcę oraz atrakcję, która
kryje się w samym centrum miasteczka. Za murami i bramami kamienic
znajduje się jeziorko i piękny park z wodnym młynem, a tuż pod
powierzchnią miasta, kryje się kolejna tajemnica – jaskinia z
podwodnym jeziorkiem, które można opłynąć samodzielnie w
dwuosobowej łodzi. Woda w jeziorze jest krystalicznie czysta, a
rejs, choć bardzo krótki, pozostawia niesamowite wrażenia.
Badacsony
To
miasteczko i region winiarski położony na stokach bazaltowego
wulkanicznego wzgórza (437 metry n.p.m.). Położenie
sprawia, że czujemy się tutaj jak na wycieczce w Beskidach, tylko z
widokiem na piękną taflę błękitnego jeziora i połacie winnic
porastających strome zbocza w mocnym południowym słońcu.
Niektórzy nazywają ten rejon węgierską Toskanią.
Najbardziej
niesamowity jest fakt, że można wędrować po wygasłych wulkanach,
a takie położenie i rodzaj gleby ma wpływ na jakość winnych
szczepów o niespotykanym
mineralnym
posmaku. Najbardziej
znanym trunkiem jest tu charakteryzujący się zapachem gorzkich
migdałów Olaszrizling.
Inne szczepy uprawiane w regionie to m. in. Szürkebarát (Szary
mnich), Sylvaner oraz bardzo stare: Kéknyelű (franc. Picolit) i
Muszkat (Moscatel, Muskateller).
Na
odpoczynek i degustację wybieramy nowoczesną i bardzo popularną
wśród młodych Węgrów Laposę.
Laposa
Birtok
–
naszym
zdaniem ma najlepszy widok na całe Badascony i Balaton oraz świetne
nowoczesne wina, do których można
zamówić deskę serów albo deskę wędlin.
Ze
zdjęć i relacji wiemy, że warto wybrać
się tam obserwować prześliczny zachód
słońca nad Balatonem, który
przybiera różowe zabarwienie. Tanio nie jest, ale można liczyć na
wyjątkową jakość zarówno wina, jak i uprzejmej anglojęzycznej
obsługi. Jeśli
„wulkaniczna
mineralność” w smaku białego wina brzmi niezachęcająco,
posmakuj
wina z Laposy, a zmienisz zdanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz