Są
takie miejsca, które bardzo chcemy w swoim życiu choć raz
zobaczyć, bo słyszymy o nich w telewizji, czytamy w książkach,
czasem pojawiają się w filmach. Przykładem mogą być piramidy
egipskie w Gizie. I właśnie jednym z takich miejsc są dla nas
Pompeje. Będąc w Neapolu, nie mogliśmy tam nie pojechać!
Oczywiście baliśmy się, że mogą nas rozczarować, ponieważ co
roku odwiedza je ponad dwa i pół miliona turystów, ale każdy kto był, polecał.
Pompeje
od lat widnieją na liście światowego dziedzictwa kulturowego
UNESCO. Czego się można spodziewać? Ogromu wrażeń. W zasadzie
Pompeje można nazwać miastem – cmentarzem, bo przecież w ciągu
jednego dnia zarówno mieszkańcy jak i całe miasto przestało
istnieć. Przed przyjazdem do Neapolu obejrzeliśmy film „Pompeje”,
który bardzo nas rozczarował, na szczęście na youtube można
oglądać fabularyzowane dokumenty produkcji BBC, w których gra
aktorska przewyższa zdecydowanie tę ze wspomnianego wcześniej
filmu fabularnego z fatalnym scenariuszem. Zdecydowanie warto
„przygotować” się do zwiedzania tego miejsca. Warto też iść
do Muzeum Archeologicznego w Neapolu, choć nam niestety nie
starczyło już czasu.
Nie jesteśmy miłośnikami ruin wszelakich,
ale Pompeje i Herkulanum naprawdę robią wrażenie, które trudno
opisać słowami. Kupując bilet wstępu, przekraczamy bramę miasta
i tym samym przenosimy się w czasie. Oczywiście przydaje się pewna
dawka wiedzy i wyobraźnia, bez nich będziemy oglądać jedynie
tysiące nic nie znaczących kamieni...
Pompeje
są dzisiaj jednym z najbardziej znanych na świecie terenów
archeologicznych.
Obecnie odkryte jest dopiero
trzech piątych miasta. Wykopaliska trwają tam nieprzerwanie od
kilku wieków. Żeby
lepiej zrozumieć, co zwiedzamy, trzeba cofnąć się do 24
sierpnia 79 roku, kiedy
to wybuch
Wezuwiusza
zniszczył
miasta południowych Włoch - Pompeje, Herkulanum i Stabie. Zostały
one całkowicie przykryte warstwą popiołu liczącą
6
metrów
grubości! Już
4 dni wczesnej
mieszkańcy Pompejów, Herkulanum, Stabii oraz pobliskich
miejscowości odczuwali podziemne wstrząsy. W okolicy nagle
powysychały źródła, ale
tych zjawisk nie
kojarzono z aktywnością wulkanu.
Od kilku tysięcy lat Wezuwiusz nie wybuchał, jego zbocza porastała
piękna roślinność, a u podnóża rolnicy uprawiali
żyzne
gleby.
Najbardziej
znanym świadkiem katastrofy, który opisywał ją w listach do
swojego przyjaciela historyka był
Pliniusz
Młodszy.
„W
dniach poprzednich już się dawało odczuć drżenie ziemi, było
jednak o tyle mniej straszne, że w Kampanii częste. Ale tej nocy
wzmogło się ogromnie. Można było sądzić, że wszystko nie tylko
się porusza, ale wnet runie. Wbiegła do mej sypialni matka, właśnie
gdy ja już wstawałem, żeby ją zbudzić, jeśliby spała.
Usiedliśmy na placu między budynkami a morzem...”
Po
erupcji Pompeje, Herkulanum i Stabie przykryła ponad sześciometrowa
warstwa popiołów, która zachowała świadectwa życia jego
mieszkańców w momencie tragedii. Chmury popiołu dotarły nawet do
Rzymu, przesłaniając na kilka dni słońce i wywołując panikę.
Dramatyczny
opis Pliniusza Młodszego:obrazuje rozmiar tej katastrofy:
„Zanim
się obejrzeliśmy ogarnęła nas ciemność, nie taka, jak
pozbawiona blasku księżyca, lub pochmurna noc, lecz taka, jak w
zamkniętym pomieszczeniu, kiedy zgaszą lampę. Wielokrotnie
stawaliśmy, by strząsnąć z siebie popiół, inaczej jego ciężar
przykryłby nas lub zmiażdżył".
W
samym mieście straciło życie ok. 2 tys. ludzi. Zabijały ich
spadające z ogromnej wysokości kamienie, a ci, którzy przeżyli,
umierali z powodu trujących gazów, ginęli też stratowani w
ciemnościach. Z nieba spadał deszcz żużlu, którego warstwa
narastała z prędkością 5 centymetrów na godzinę, tak że późnym
popołudniem dachy domów stojących blisko wulkanu zaczęły się
załamywać pod tym ciężarem.
Po
pierwszej erupcji ludzie nie ponieśli
większych obrażeń — w ciemnościach starali się opuścić
miasto na łodziach i wozach, ale gdy
w Pompeje uderzyła
fala gorącego popiołu o
temperaturze 475 stopni Celsjusza i prędkości ponad 60 km/h
wszystko, co stało na jej drodze
łącznie z ludźmi zostało spopielone.
Popioły wulkaniczne, które pokryły zabitych zachowały
wyraz bólu i przerażenia na twarzach ludzi sprzed prawie dwóch
tysięcy lat.
Archeolog
Giuseppe Fiorelli, który kierował wykopaliskami w Pompejach,
stwierdził, że w większości przypadków popiół zasklepił się
tak szczelnie wokół ciał, że choć uległy wewnątrz całkowitemu
rozkładowi, to na zewnątrz rysy twarzy zachowały się bardzo
dokładnie. Fiorelli wlewał do ocalałych w ten sposób ludzkich
szczątków roztwór płynnego gipsu, który twardniejąc, wiernie
odtwarzał wygląd postaci. Do dziś w Pompejach można oglądać
straszliwe cierpienie rysujące się na twarzach ofiar i dokładnie
odtworzony w gipsie moment ich śmierci.
Celem wykopalisk z Pompejach
była próba odtworzenia życia, jakie wiedli ich mieszkańcy.
Zachowany układ urbanistyczny pozwolił nam zobaczyć kompleksy
term, świątynie, teatr i amfiteatr, miejskie forum z budynkiem
władz oraz liczne domy mieszkalne.
Do najbardziej znanych domów,
które widzieliśmy należą: dom fauna, dom Wettiuszów, dom
dramaturga i willa z Misteriami, a także dom publiczny dla biednych
mieszkańców ze słynnymi erotycznymi freskami i bardzo małymi
kamiennymi łóżkami. Oglądaliśmy też amfiteatr i dwa teatry,
łaźnie, forum, świątynie i wiele innych domostw.
Z
kolei w miasteczku Herculanum (Ercolano) lepiej zachowały się
wnętrza domów i malowidła ścienne. Duża część miasta jest
jeszcze nie odkryta, wystarczy wspomnieć o fakcie, że pierwotnie
Herculanum było miejscowością letniskową usytuowaną tuż przy
plaży. Wybuch wulkanu oddalił morski brzeg o około 400 metrów,
pokrywając całą miejscowość falami wulkanicznego błota
zmieszanego z popiołem i piaskiem. Miasteczko zostało dosłownie
zalane, dlatego dziś oglądamy je w wielkiej dziurze i kto wie, ile
jeszcze nieodkrytych domostw znajduje się pod skałą.
Od czasów
Pompejów Wezuwiusz uaktywniał się około 200 razy. Od lat
czterdziestych ubiegłego wieku nie doszło do żadnego wybuchu.
Jednak, jak uważają badacze, wulkan ponownie może wywołać
katastrofę na miarę tej, która wydarzyła się w Pompejach i
Herkulanum, jest to jedynie kwestią czasu. Na sam wulkan można
wejść. Z miejscowości Ercolano, w której znajdują się ruiny
Herculanum podjeżdża się turystycznym autobusem do podnóża góry,
następnie wchodzi się na szczyt, gdzie można podziwiać widoki.
Krater ma ok. 700 m średnicy i można go obejść niemal w całości.
Niestety przy kapryśnej pogodzie dość często niebo jest zamglone,
a szczyt może pokrywać śnieg. My z wejścia na wulkan tym razem
rezygnujemy, ponieważ nie starczyłoby nam czasu. Może kiedyś i o
innej porze roku się tam wybierzemy.
Informacje
praktyczne:
Pompeje
i Herculanum można zwiedzać jednego dnia. Do obu atrakcji
obowiązuje bilet wstępu – w naszym wypadku wybraliśmy te dwa
miejsca jako dwa darmowe wejścia na artecart. Bilet wstępu w każdym
z tych miejsc kosztuje w kasie 11E, a jak się kupi bilet łączony
do obu atrakcji zapłacimy 20 Euro. Bilet ulgowy przysługuje
obywatelom EU w wieku 18-25 lat oraz nauczycielom za okazaniem ważnej
legitymacji (ulgowy 5.50 E) osoby poniżej 18 roku życia wchodzą za
darmo! Za oprowadzanie grupowe z przewodnikiem mówiącym po
angielsku zapłacimy 12E dodatkowo. Jak ktoś lubi prywatne wycieczki
z przewodnikiem, to też się da za jedyne 120 E ;).
Kolejność
zwiedzania zależy od tego, kto co woli. My postanowiliśmy zacząć
od Pompei, choć inni wolą zaczynać zwiedzanie od mniejszego
Herculanum. Niektórzy na forach sugerują, że jak nie mamy całego
dnia i musimy wybierać jedno z tych miejsc, to lepiej wybrać
Herculanum, ale po tym co widzieliśmy, całkowicie się z tym nie
zgadzamy. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć tylko jedno miejsce –
zdecydowanie trzeba być w Pompejach. O tym jak dojechać do Pompejów
piszemy w poście o Neapolu.
Zwiedzanie
Pompejów najlepiej zacząć od wejścia, które jest tuż obok
stacji kolejowej Pompei Scavia – łatwo rozpoznać, bo wysiadają
tam prawie wszyscy turyści. Z informacji znalezionych na forach w
internecie wynika, że na stacji (dolny poziom) jest przechowalnia
bagażu (3E za plecak). Po przejściu przez kasy idziemy obok term –
robią duże wrażenie i dalej przechodzimy przez bramę miasta,
kierując się do głównego placu – forum. A później, to już
jak kto woli. Trzeba przyznać, że Pompeje są ogromne i łatwo się
tam zgubić. W lutym zwiedzało się świetnie, jednak latem taki
spacer wśród kamiennych ruin może być ogromnie męczący. Na
szczęście na terenie archeologicznym znajdują się punkty z wodą
pitną, którą możemy nabrać do butelki, toalety, bar, gdzie można
odpocząć. Mapa jest wysoce wskazana, chyba że ktoś wynajmie
przewodnika. Nam wystarczyła nawigacja w telefonie i wcześniej
zaplanowana przez Maćka trasa. Później poszliśmy jeszcze do
centrum miasta, zobaczyć nowe Pompeje i piękną bazylikę.
Pompeje
zrobiły na nas duże wrażenie, ale trzeba pamiętać, żeby
wcześniej ustalić, jakie domy, chce się zobaczyć, poczytać o
nich (w Internecie znaleźliśmy mnóstwo ciekawych opisów
poszczególnych domostw i stron poświęconych Pompejom). Warto
wiedzieć, co się ogląda i poznać historię tego miejsca. Do
Ercolano jechaliśmy ze stacji w centrum miasta (innej niż ta na
której wysiadaliśmy). Po wyjściu ze stacji, idzie się praktycznie
cały czas prosto drogą prowadzącą w dół do centrum i do wejścia
przy kasach. Najpierw ukazuje się widok z góry, następnie schodzi
się do poszczególnych stanowisk. Chociaż Herculanum jest małe,
spędziliśmy tam prawie dwie godziny.
Dołączam do opinii, że Pompeje nawet na turystach którzy wiele widzieli robią wrażenie. Niebywałe miejsce które długo się pamięta. Pobyt tam to istne przeniesienie w czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przydatny wpis, dzięki!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że komuś się przydał. Pozdrawiamy :)
Usuń