lipca 03, 2015

Pompeje i Herkulanum

Są takie miejsca, które bardzo chcemy w swoim życiu choć raz zobaczyć, bo słyszymy o nich w telewizji, czytamy w książkach, czasem pojawiają się w filmach. Przykładem mogą być piramidy egipskie w Gizie. I właśnie jednym z takich miejsc są dla nas Pompeje. Będąc w Neapolu, nie mogliśmy tam nie pojechać! Oczywiście baliśmy się, że mogą nas rozczarować, ponieważ co roku odwiedza je ponad dwa i pół miliona turystów, ale każdy kto był, polecał.

Pompeje od lat widnieją na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Czego się można spodziewać? Ogromu wrażeń. W zasadzie Pompeje można nazwać miastem – cmentarzem, bo przecież w ciągu jednego dnia zarówno mieszkańcy jak i całe miasto przestało istnieć. Przed przyjazdem do Neapolu obejrzeliśmy film „Pompeje”, który bardzo nas rozczarował, na szczęście na youtube można oglądać fabularyzowane dokumenty produkcji BBC, w których gra aktorska przewyższa zdecydowanie tę ze wspomnianego wcześniej filmu fabularnego z fatalnym scenariuszem. Zdecydowanie warto „przygotować” się do zwiedzania tego miejsca. Warto też iść do Muzeum Archeologicznego w Neapolu, choć nam niestety nie starczyło już czasu. 




Nie jesteśmy miłośnikami ruin wszelakich, ale Pompeje i Herkulanum naprawdę robią wrażenie, które trudno opisać słowami. Kupując bilet wstępu, przekraczamy bramę miasta i tym samym przenosimy się w czasie. Oczywiście przydaje się pewna dawka wiedzy i wyobraźnia, bez nich będziemy oglądać jedynie tysiące nic nie znaczących kamieni...

Pompeje są dzisiaj jednym z najbardziej znanych na świecie terenów archeologicznych. Obecnie odkryte jest dopiero trzech piątych miasta. Wykopaliska trwają tam nieprzerwanie od kilku wieków. Żeby lepiej zrozumieć, co zwiedzamy, trzeba cofnąć się do 24 sierpnia 79 roku, kiedy to wybuch Wezuwiusza zniszczył miasta południowych Włoch - Pompeje, Herkulanum i Stabie. Zostały one całkowicie przykryte warstwą popiołu liczącą 6 metrów grubości! Już 4 dni wczesnej mieszkańcy Pompejów, Herkulanum, Stabii oraz pobliskich miejscowości odczuwali podziemne wstrząsy. W okolicy nagle powysychały źródła, ale tych zjawisk nie kojarzono z aktywnością wulkanu. Od kilku tysięcy lat Wezuwiusz nie wybuchał, jego zbocza porastała piękna roślinność, a u podnóża rolnicy uprawiali żyzne gleby. Najbardziej znanym świadkiem katastrofy, który opisywał ją w listach do swojego przyjaciela historyka był Pliniusz Młodszy.

W dniach poprzednich już się dawało odczuć drżenie ziemi, było jednak o tyle mniej straszne, że w Kampanii częste. Ale tej nocy wzmogło się ogromnie. Można było sądzić, że wszystko nie tylko się porusza, ale wnet runie. Wbiegła do mej sypialni matka, właśnie gdy ja już wstawałem, żeby ją zbudzić, jeśliby spała. Usiedliśmy na placu między budynkami a morzem...”



Po erupcji Pompeje, Herkulanum i Stabie przykryła ponad sześciometrowa warstwa popiołów, która zachowała świadectwa życia jego mieszkańców w momencie tragedii. Chmury popiołu dotarły nawet do Rzymu, przesłaniając na kilka dni słońce i wywołując panikę.

Dramatyczny opis Pliniusza Młodszego:obrazuje rozmiar tej katastrofy:

Zanim się obejrzeliśmy ogarnęła nas ciemność, nie taka, jak pozbawiona blasku księżyca, lub pochmurna noc, lecz taka, jak w zamkniętym pomieszczeniu, kiedy zgaszą lampę. Wielokrotnie stawaliśmy, by strząsnąć z siebie popiół, inaczej jego ciężar przykryłby nas lub zmiażdżył".

W samym mieście straciło życie ok. 2 tys. ludzi. Zabijały ich spadające z ogromnej wysokości kamienie, a ci, którzy przeżyli, umierali z powodu trujących gazów, ginęli też stratowani w ciemnościach. Z nieba spadał deszcz żużlu, którego warstwa narastała z prędkością 5 centymetrów na godzinę, tak że późnym popołudniem dachy domów stojących blisko wulkanu zaczęły się załamywać pod tym ciężarem.



Po pierwszej erupcji ludzie nie ponieśli większych obrażeń — w ciemnościach starali się opuścić miasto na łodziach i wozach, ale gdy w Pompeje uderzyła fala gorącego popiołu o temperaturze 475 stopni Celsjusza i prędkości ponad 60 km/h wszystko, co stało na jej drodze łącznie z ludźmi zostało spopielone. Popioły wulkaniczne, które pokryły zabitych zachowały wyraz bólu i przerażenia na twarzach ludzi sprzed prawie dwóch tysięcy lat.

Archeolog Giuseppe Fiorelli, który kierował wykopaliskami w Pompejach, stwierdził, że w większości przypadków popiół zasklepił się tak szczelnie wokół ciał, że choć uległy wewnątrz całkowitemu rozkładowi, to na zewnątrz rysy twarzy zachowały się bardzo dokładnie. Fiorelli wlewał do ocalałych w ten sposób ludzkich szczątków roztwór płynnego gipsu, który twardniejąc, wiernie odtwarzał wygląd postaci. Do dziś w Pompejach można oglądać straszliwe cierpienie rysujące się na twarzach ofiar i dokładnie odtworzony w gipsie moment ich śmierci. 



 Celem wykopalisk z Pompejach była próba odtworzenia życia, jakie wiedli ich mieszkańcy. Zachowany układ urbanistyczny pozwolił nam zobaczyć kompleksy term, świątynie, teatr i amfiteatr, miejskie forum z budynkiem władz oraz liczne domy mieszkalne. 





Do najbardziej znanych domów, które widzieliśmy należą: dom fauna, dom Wettiuszów, dom dramaturga i willa z Misteriami, a także dom publiczny dla biednych mieszkańców ze słynnymi erotycznymi freskami i bardzo małymi kamiennymi łóżkami. Oglądaliśmy też amfiteatr i dwa teatry, łaźnie, forum, świątynie i wiele innych domostw.




Z kolei w miasteczku Herculanum (Ercolano) lepiej zachowały się wnętrza domów i malowidła ścienne. Duża część miasta jest jeszcze nie odkryta, wystarczy wspomnieć o fakcie, że pierwotnie Herculanum było miejscowością letniskową usytuowaną tuż przy plaży. Wybuch wulkanu oddalił morski brzeg o około 400 metrów, pokrywając całą miejscowość falami wulkanicznego błota zmieszanego z popiołem i piaskiem. Miasteczko zostało dosłownie zalane, dlatego dziś oglądamy je w wielkiej dziurze i kto wie, ile jeszcze nieodkrytych domostw znajduje się pod skałą.





 Od czasów Pompejów Wezuwiusz uaktywniał się około 200 razy. Od lat czterdziestych ubiegłego wieku nie doszło do żadnego wybuchu. Jednak, jak uważają badacze, wulkan ponownie może wywołać katastrofę na miarę tej, która wydarzyła się w Pompejach i Herkulanum, jest to jedynie kwestią czasu. Na sam wulkan można wejść. Z miejscowości Ercolano, w której znajdują się ruiny Herculanum podjeżdża się turystycznym autobusem do podnóża góry, następnie wchodzi się na szczyt, gdzie można podziwiać widoki. Krater ma ok. 700 m średnicy i można go obejść niemal w całości. Niestety przy kapryśnej pogodzie dość często niebo jest zamglone, a szczyt może pokrywać śnieg. My z wejścia na wulkan tym razem rezygnujemy, ponieważ nie starczyłoby nam czasu. Może kiedyś i o innej porze roku się tam wybierzemy.



Informacje praktyczne:

Pompeje i Herculanum można zwiedzać jednego dnia. Do obu atrakcji obowiązuje bilet wstępu – w naszym wypadku wybraliśmy te dwa miejsca jako dwa darmowe wejścia na artecart. Bilet wstępu w każdym z tych miejsc kosztuje w kasie 11E, a jak się kupi bilet łączony do obu atrakcji zapłacimy 20 Euro. Bilet ulgowy przysługuje obywatelom EU w wieku 18-25 lat oraz nauczycielom za okazaniem ważnej legitymacji (ulgowy 5.50 E) osoby poniżej 18 roku życia wchodzą za darmo! Za oprowadzanie grupowe z przewodnikiem mówiącym po angielsku zapłacimy 12E dodatkowo. Jak ktoś lubi prywatne wycieczki z przewodnikiem, to też się da za jedyne 120 E ;).

Kolejność zwiedzania zależy od tego, kto co woli. My postanowiliśmy zacząć od Pompei, choć inni wolą zaczynać zwiedzanie od mniejszego Herculanum. Niektórzy na forach sugerują, że jak nie mamy całego dnia i musimy wybierać jedno z tych miejsc, to lepiej wybrać Herculanum, ale po tym co widzieliśmy, całkowicie się z tym nie zgadzamy. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć tylko jedno miejsce – zdecydowanie trzeba być w Pompejach. O tym jak dojechać do Pompejów piszemy w poście o Neapolu.

Zwiedzanie Pompejów najlepiej zacząć od wejścia, które jest tuż obok stacji kolejowej Pompei Scavia – łatwo rozpoznać, bo wysiadają tam prawie wszyscy turyści. Z informacji znalezionych na forach w internecie wynika, że na stacji (dolny poziom) jest przechowalnia bagażu (3E za plecak). Po przejściu przez kasy idziemy obok term – robią duże wrażenie i dalej przechodzimy przez bramę miasta, kierując się do głównego placu – forum. A później, to już jak kto woli. Trzeba przyznać, że Pompeje są ogromne i łatwo się tam zgubić. W lutym zwiedzało się świetnie, jednak latem taki spacer wśród kamiennych ruin może być ogromnie męczący. Na szczęście na terenie archeologicznym znajdują się punkty z wodą pitną, którą możemy nabrać do butelki, toalety, bar, gdzie można odpocząć. Mapa jest wysoce wskazana, chyba że ktoś wynajmie przewodnika. Nam wystarczyła nawigacja w telefonie i wcześniej zaplanowana przez Maćka trasa. Później poszliśmy jeszcze do centrum miasta, zobaczyć nowe Pompeje i piękną bazylikę. 




Pompeje zrobiły na nas duże wrażenie, ale trzeba pamiętać, żeby wcześniej ustalić, jakie domy, chce się zobaczyć, poczytać o nich (w Internecie znaleźliśmy mnóstwo ciekawych opisów poszczególnych domostw i stron poświęconych Pompejom). Warto wiedzieć, co się ogląda i poznać historię tego miejsca. Do Ercolano jechaliśmy ze stacji w centrum miasta (innej niż ta na której wysiadaliśmy). Po wyjściu ze stacji, idzie się praktycznie cały czas prosto drogą prowadzącą w dół do centrum i do wejścia przy kasach. Najpierw ukazuje się widok z góry, następnie schodzi się do poszczególnych stanowisk. Chociaż Herculanum jest małe, spędziliśmy tam prawie dwie godziny.



3 komentarze:

  1. Dołączam do opinii, że Pompeje nawet na turystach którzy wiele widzieli robią wrażenie. Niebywałe miejsce które długo się pamięta. Pobyt tam to istne przeniesienie w czasie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger