W sobotę rano wyjeżdżamy w kierunku Kielecczyzny. Po ok. 2 godzinach jesteśmy w jaskini Raj.
Niestety, okazuje się, że bez rezerwacji nie ma szans na zwiedzanie tej atrakcji. Gdy byliśmy tu
zimą, bez problemu dostaliśmy w kasie bilety. Szkoda, że Olaf nie zobaczy tej
jaskini, ponieważ robi niesamowite wrażenie. Bilety można rezerwować na stronie
internetowej, ale minimum 4 dni przed przyjazdem. My na pomysł wyjazdu
wpadliśmy zbyt późno i pierwsze wolne terminy były na poniedziałek, mięliśmy
jednak nadzieję, że może ktoś, kto zarezerwował zwiedzanie nie pojawi się i będą
jeszcze wolne miejsca.
Zawracamy i jedziemy do zamku w Chęcinach. Niestety, zamku również nie udało nam się zwiedzić, bo do października trwają prace remontowe wzgórza zamkowego i samego zamku. Zdobywamy jednak wzgórze, podchodzimy pod bramę, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie i rozkoszować się panoramą okolicy. Informacja
praktyczna: parking pod zamkiem – 5 zł.
Kolejną atrakcją na
naszej liście była Tokarnia i Muzeum Wsi Kieleckiej, które tak jak jaskinię Raj
i zamek w Chęcinach odwiedziliśmy w 2009 roku. Już wówczas, mimo że była mroźna
zima, bardzo nam się tam spodobało. Oczywiście latem jest jeszcze ładniej i
można tam spędzić więcej czasu. Od naszego ostatniego pobytu, skansen się
poszerzył i przybyło kilka interesujących chat w sektorze nadwiślańskim.
W skansenie może przyjemnie spędzić cały dzień. Teren jest
rozległy i urozmaicony, są miejsca, gdzie czujemy się jak na wsi, a nie w
skansenie. Jest pięknie zachowany dwór drewniany, w którym możemy podziwiać
wyposażone wnętrza. Nieopodal znajduje się spichlerz i wozownia, a w niej
kolekcja bryczek, wozów i sań. Niewątpliwą atrakcją są też wiatraki, szkoła
wiejska, kościół, apteka, zagroda dla zwierząt z żywym inwentarzem (konie,
kozy, owce, gęsi).

I
atrakcja nr 1 dla każdego chłopaka – prawdziwy,
zabytkowy wóz strażacki!
Komu mało, dodatkowo są jeszcze ścieżki spacerowe i
szlaki piesze. Co ciekawe, w skansenie można przenocować! Pytaliśmy o możliwość
noclegu i jeśli tylko wcześniej robimy rezerwację, możemy spać w zabytkowym
ośmioraku z 1914 roku. Cena za wygodny pokój dwuosobowy wynosi 140 zł i już
zawiera wejście na teren skansenu. Każda kolejna osoba 40 zł więcej
(maksymalnie do 4 osób). Samochód można zaparkować bezpłatnie za terenie
administracyjnym lub za dodatkowe 20 zł tuż przy samym ośmioraku. Po zamknięciu
dla zwiedzających, można sobie spacerować po pustym skansenie. Informacje praktyczne: wstęp dla 2 osób 24 zł, Olaf gratis (jak i inne dzieci do 7 lat), plan skansenu 1 zł (warto!), duży parking
bezpłatny przy wejściu, karczma przed wejściem.
Około
godziny 17 robimy
się głodni. Przy samym skansenie jest karczma, ale że "smaka mieliśmy na
włocha", więc wybraliśmy pizzę w pobliskiej restauracji o
nazwie Cynamon. Ceny niższe, oferta bardziej urozmaicona, a do tego
smacznie.
Po godzinie jedziemy do miejsca
noclegu. Śpimy w w pensjonacie Jaga w południowej części miasta - bardzo miła i pomocna właścicielka. Na
miejscu czeka nas niespodzianka. Robiąc rezerwację, zaznaczyliśmy, że będziemy
z małym dzieckiem i dzięki temu zamiast dwójeczki, dostajemy wielki apartament
z aneksem kuchennym i częścią wypoczynkową, bo akurat był wolny.
Już
w Tokarni Maciek
zauważa, że karta do aparatu jest przepełniona - nauczka na przyszłość -
nie używaj karty z aparatu jako pendrive ;). Niestety z poziomu aparatu
nie można było wykasować plików. W Tokarni musieliśmy się ograniczyć
do 36 klatek – jak za
starych czasów, z aparatem na kliszę ;) Na szczęście, dzięki
uprzejmości i życzliwości pani z marketu z dwoma M w nazwie, wieczorem udało się
wyczyścić kartę.
Rano pojechaliśmy do
centrum Kielc na Plac Wolności, przy którym od 2006 roku działa Muzeum Zabawek.
Jak tu nie wejść, będąc z dzieckiem? Jest dość wcześnie, więc jesteśmy jedynymi
zwiedzającymi. Wystawa obejmuje zabawki z różnych okresów – zobaczcie zdjęcia,
może znajdziecie na nich zabawki, które sami mieliście w domu? Ja takie
znalazłam! Maciek, kiedy pokazałam mu ‘moją’ lalkę,
stwierdził, że to Krystyna Loska – i faktycznie coś w tym jest. Oprócz
typowych zabawek, znajdziecie tam dział modelarski, lalki-pamiątki, pierwsze
konsole do gry, ATARI J i wiele innych fajnych rzeczy dla sentymentalnych
rodziców. Nasz Olaf z kolei bez sentymentów rzucił się na niemieckie klocki z
lat 20 XX wieku i drewniane samochody, z którymi nie chciał się rozstać.
Informacje praktyczne: Za wstęp w promocji zapłaciliśmy po 5 zł, Olaf free.
Warto zarezerwować sobie nieco więcej czasu, będąc z małym dzieckiem, ponieważ
są kąciki zabawy i raczej szybko stąd nie wyjdziecie. Muzeum zabawek, to nie
kolejna zakurzona kolekcja nudnych muzealnych eksponatów, które możecie spotkać
niemal wszędzie, ale nowoczesne, zadbane i przemyślane muzeum. Przemiłe miejsce
na rodzinne wyjście, które można połączyć z wizytą w lodziarni znajdującej się
tuż obok.
Olaf
kombinuje, jak tu
nas dłużej przetrzymać w muzeum, ale mamy rezerwację na 12 do
Geoparku, więc jedziemy do rezerwatu Wietrznia. Pogoda
jest troszkę kapryśna – raz świeci słońce, raz nadciągają czarne chmury.
Przed samym wejściem zaczęło mocno padać. Na szczęście weszliśmy do
środka. W Geoparku dzięki planszom, makietom, multimediom laik inaczej
spojrzy na "kamienie" i doceni "geologiczny raj" okolic Kielc.
Zwiedzanie
jest możliwe z lub bez przewodnika. Początkowo nawet woleliśmy iść
tam sami, bo baliśmy się, że Olaf może marudzić. Jednak stało się
inaczej i nie
żałujemy! Młody człowiek, który z pasją opowiada o odkryciach i dziejach
ziemi
zapisanych w skale, jest tym, co stanowi o wartości tego miejsca. Teraz
chodząc po
rezerwacie Wietrznia, patrzę na kamień, który do tej pory był dla mnie
tylko skałą, a teraz
stał się niesamowitym świadkiem tylu wydarzeń i historii.
Mimowolnie
szukam na
nim jakiegoś śladu, skamieliny. Przewodnik mówił o wyjątkowości regionu
świętokrzyskiego – wielkiego muzeum geologicznego na otwartej
przestrzeni. Drugie takie można znaleźć tylko w Rosji na Uralu (Perm).
Do tego
odkryto tu najstarsze na świecie ślady pierwszego zwierzęcia, który
wyszedł z
wody na ląd! To niedawne
odkrycie na
skalę światową.
Niewątpliwą atrakcją Geoparku jest możliwość odbycia
„podróży w
głąb ziemi” w symulatorze (kino 5D). Informacje praktyczne: Wstęp do
Geoparku jest bezpłatny, symulator bezpłatny, rezerwacja jest konieczna,
chociaż podczas naszej wizyty kilka osób się nie zjawiło i inni, którzy
przyjechali bez rezerwacji, weszli na ich miejsce.
Grupa zwiedzających
liczy
max 27 osób. Każdy na możliwość wejść do symulatora (3 grupy po 9 osób),
jednak
nasze wejście z Olafem okazało się pomyłką. Na szczęście, w każdej
chwili rodzic
może z maluchem wyjść z kapsuły. Pokaz nie jest też polecany kobietom w
ciąży
(fotel trzęsie i wibruje) oraz osobom cierpiącym na epilepsję -
stroboskopy i
błyski), przypuszczalnie ktoś,
kto ma klaustrofobię, też nie będzie się
czuć
najlepiej, ale może przesadzam. Za to dziecko w wieku szkolnym, będzie
się
świetnie bawić. Kapsuła z zewnątrz bardzo podobała się Olafowi!
Z Wietrzni jedziemy do
rezerwatu Kadzielnia, znajdującego się praktycznie w centrum miasta. Tam zarezerwowaliśmy wejście z przewodnikiem do podziemnej trasy, łączącej kilka jaskiń.
Zwiedzanie po wcześniejszej rezerwacji kosztuje 10 zł od osoby. Nasza grupka
liczy zaledwie kilka osób. Na początku jest wąsko, ale później jaskinie są
coraz większe.
Nie ma problemu ze zwiedzaniem z dzieckiem, jeśli tylko pewnie
stawia nóżki i potrafi chodzić za rękę i po schodkach. W jaskini jest trochę
mokro (zalecane kalosze lub obuwie górskie), ale oczywiście damy radę w
zwykłych butach. Temperatura około 8 stopni wymaga cieplejszych ubrań.
Potem poszliśmy zobaczyć
szmaragdowe jeziorko i skałę geologów z góry.
Punkty widokowe nie powalają na
kolana, jednak początek trasy widokowej jest ładny i widać całą okolicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz