Do Pizy lecimy z Krakowa linią Ryanair - bilety oczywiście zakupione w cenie promocyjnej za grosze ;). Lot o czasie, żadnych niespodzianek, a nawet przylatujemy pół godziny przed czasem.
Po wylądowaniu, jedziemy do Pietrasanty gdzie będziemy nocować u Cioci Zosi i
wyruszać na zwiedzanie okolicy. Po drodze odwiedzamy jeszcze Pizę, żeby
zobaczyć słynną wieżę nocą. Mimo późnej godziny nadal widać wielu
turystów, ale zdecydowanie mniej niż za dnia. Po drodze jedziemy przez
wybrzeże i miasteczka nadmorskie takie jak Viareggio i Forte dei Marmi.
Życie nocne kwitnie
, mimo późnej godziny i zwykłego dnia tygodnia. Około 23 dojeżdżamy na miejsce i idziemy spać, bo wcześnie rano wstajemy, żeby zdążyć na pociąg do Florencji.
Florencja 22.06.2011
, mimo późnej godziny i zwykłego dnia tygodnia. Około 23 dojeżdżamy na miejsce i idziemy spać, bo wcześnie rano wstajemy, żeby zdążyć na pociąg do Florencji.
Florencja 22.06.2011
Wcześnie rano pobudka, śniadanie i od razu jedziemy do Florencji
pociągiem Regionale ze stacji Forte dei Marmi i z przesiadką w Pizie.
Pociągi są raczej punktualne, czyste i klimatyzowane. Bilety trzeba
skasować przed wejściem na peron.Dowiedzieliśmy się, że warto kupić od razu bilet powrotny, nie ze względu na cenę tylko z powodu
makabrycznych kolejek na stacji we Florencji. Podróż minęła szybko i
przyjemnie i rzeczywiście na stacji od razu ucieszyliśmy się, że mamy
już kupione bilety na powrót, gdy zobaczyliśmy jak długie są tam kolejki
do kas i do automatów z biletami.
Zwiedzanie zaczynamy od
pobliskiego kościoła Santa Maria Novella - na zewnątrz: romański gotyk
fasady z białego i zielonego marmuru, przed nim skąpany w słońcu plac o
tej samej nazwie.
W pobliżu kościoła, przy via della Scala 16,
mieści się Officina Profumo Santa Maria Novella. W jej oszałamiających
wnętrzach piętrzą się tysiące flakonów perfum, wód różanych, esencji,
olejków, pudrów, mydeł, kosmetyków oraz ziołowych nalewek,
rygorystycznie sporządzanych podług dawnych receptur.
Z zewnątrz
niepozorna kamienica, ale wnętrza są bogato zdobione i przyjemnie
przesycone zapachem połączenia drogerii ze sklepem zielarskim. Można tu
kupić oryginalne wyroby ziołowe i kosmetyczne. Mijamy kolejne maleńkie,
uliczki o ciekawych nazwach Inferno i Purgatorio (Piekło i Czyściec).
Szare, wysokie mury kamienic tchną wielowiekową wilgocią, do tego wąskie
uliczki przyjemnie osłaniają przed prażącym południowym słońcem.
Dochodzimy do kościoła
Santa Trinita. Powstał w XI wieku, niespełna
dwa wieki później nadano mu gotycki kształt, aż w końcu XVI wieku
uzupełniono fasadą z popielatego kamienia typowego dla budownictwa całej
Toskanii. Idziemy dalej uliczką pełną markowych sklepów wielkich
projektantów mody, by spojrzeć na Arno, krnąbrną i groźną rzekę.
Widok
stąd jest zaskakujący: po mroku średniowiecznych uliczek - przestrzeń i
światło. Po obu stronach rzeki szerokie aleje, tak zwane Lungarni, a po
naszej lewej ręce Ponte Vecchio, most jubilerów. Bardzo dobry punkt do
zrobienia ślicznych zdjęć mostu, gdyż nie jest tu aż tak tłoczno. Nie
wiemy skąd takie złe opinie o Arno, jako śmierdzącej i brudnej rzece.
Owszem, nie jest czysta, ale nie rożni się zbytnio od Wisły czy Wełtawy i
nie czuliśmy, żeby cuchnęła, jak twierdzą niektórzy internauci.
Wracamy
mostem na via Tornabuoni, ongiś ulicę arystokratów i bogatych kupców.
Monumentalne fasady pałaców i szykowne wystawy sprawiają, iż via
Tornabuoni wciąż pozostaje najszykowniejszą ulicą miasta. Idziemy w
kierunku Palazzo Strozzi, wybudowanego pod koniec XV wieku. To
kwintesencja pałacowej architektury renesansowej - troszkę
przytłaczający swoją wielkością i masywnością. Udajemy się dalej na
Piazza della Repubblica - plac w samym środku miasta. W czasach
rzymskich właśnie tu znajdowało się Forum, a obok Kapitol.
Przy placu
znajduje się cukiernia o swojsko brzmiącej nazwie - Paszkowski - nasz
osiadły we Florencji rodak Karol Paszkowski był na początku wieku
właścicielem słynnych wówczas browarów Birra Paszkowski, które później
przeszły w inne ręce i ślad po nazwie zaginął. Nazwisko rodaka, który
cieszył się tytułem honorowego konsula Rzeczypospolitej, pielęgnuje
cukiernia, utrzymana w dobrym stylu, ongiś miejsce spotkań wielu
sławnych Polaków. Przed wejściem jest elegancki cennik - cappuccino
jedyne 5 EUR ;)
Dalej udajemy się zobaczyć Basilica San Lorenzo i
mijamy Palazzo Medici Riccardi, dom-fortecę z ładnym dziedzińcem, który
wieńczy ogród wypełniony rzeźbami. Idziemy w kierunku największej
atrakcji. Z nieba leje się żar i naszym oczom ukazuje się oślepiająca
biel marmurowych fasad najpiękniejszego kompleksu świątynnego Duomo,
katedra Santa Maria del Fiore. Przed nią niższa, ośmiokątna budowla -
Baptysterium.
Budynki otacza długa kolejka zwiedzających czekających na
wejście. Katedra jest nadal oczyszczana i można zobaczyć różnicę w
kolorze marmuru już oczyszczonego i brudnego. Widać, jak ważna jest
praca konserwatorów zabytków. Wrażenie jest niesamowite. Idziemy jedank
dalej gwarną ulicą i mijamy dawny spichlerz przekształcony w kościół
Orsanmichele.
Via dei Calzaiuoli otwiera się na jeden z najsłynniejszych włoskich placów – piazza della Signoria.
Via dei Calzaiuoli otwiera się na jeden z najsłynniejszych włoskich placów – piazza della Signoria.
Dużą
przestrzeń ogranicza czworobok starych kamienic, na wprost nas wznosi
się dumnie największa budowla symbolizująca władzę świecką – Palazzo
Vecchio, po jego lewej stronie fontanna Neptuna, zaś po prawej Loggia
dei Lanzi. W głębi już widać jedno z najsłynniejszych muzeów świata -
Gallerię Uffizi i tłumy turystów oraz wycieczek chodzących, siedzących,
robiących zdjęcia, stojących w kolejkach. Hałas, gwar i żar z nieba
powodują natychmiastową chęć odpoczynku, ale każdy skrawek schodów, o
ławkach nie wspominając, jest już zajęty. ludzie siadają nawet na
skrawkach witryn sklepowych. Uciekamy stamtąd w kierunku Mercato Nuovo
(Nowy Targ), żeby zgodnie z tradycją pogłaskać po wybłyszczonym ryju
dzika z brązu. Trzeba też rzucić mu monetę, by tu jeszcze kiedyś
powrócić. Oczywiście tu także turyści i komitet kolejkowy do zrobienia
zdjęcia z dzikiem ;)
Teraz ze spokojnym sumieniem wchodzimy w ulicę
Por Santa Maria, która prowadzi nas do Ponte Vecchio.
Początkowo trudno
się zorientować, że to jest most. Jest zabudowany sklepikami ze złotem i
masą przetaczających się nim ludzi. Most z pewnością jest piękny, ale
jego czar i urok może rozczarować kogoś, kto sądził, że będzie też
romantyczny. wiemy, że wielu panów planuje tu oświadczyny, ale jako kobieta stanowczo odradzam to miejsce! Pięknie
jest może bardzo późno w nocy (nie wiem, bo nie byłam), ale w dzień
można przypadkowo oświadczyć się komuś innemu, albo wybranka może nas
nie usłyszeć - tylu tam ludzi i taki gwar ;) Poza tym wyroby jubilerskie
w witrynach sklepowych są tak śliczne, że pierścionek narzeczonego może
wypaść dość blado ;) Trudno uwierzyć, że ten pięknie zachowany
średniowieczny most, olśniewający luksusem jubilerskich witryn, był do
XVI wieku najbardziej smrodliwym fragmentem Florencji. Wtedy miejsce
złotników zajmowali rzeźnicy rozbierający tusze, sprzedawcy ryb
patroszący swój towar i garbarze moczący skóry w końskiej urynie. Nad
sklepami, po prawej stronie mostu, biegnie Corridoio Vasariano,
gigantyczny pasaż, którym Medyceusze mogli przejść bez szwanku od
Palazzo Vecchio do Palazzo Pitti znajdującego się po drugiej stronie
rzeki.
Na tym kończymy zwiedzanie Florencji. Są jeszcze dwa miejsca,
planowaliśmy iść: Ogród Bardini i wzgórze Michała Anioła z piękną
panoramą miasta, ale wówczas wycieczka przedłużyłaby się nam do późnych
godzin nocnych, a jesteśmy jednak ograniczeni rozkładem pociągów.
Podsumowując,
Florencja jest piękna i warto ją zwiedzić. Nie zgadzam się z opiniami,
że śmierdzi i jest brudno, a uwagi o tłumach turystów, którzy skutecznie
niszczą atmosferę miasta... no cóż.. jest ich wielu, ale na to się
trzeba przygotować i nie dziwić się, że miasto uważane za
perełkę architektury, podobnie jak my, ma ochotę zwiedzić milion innych
ludzi. Jest też drogo, ale to nie powinno chyba nikogo zaskoczyć -
niestety to 'drogo' nie odnosi się jedynie do zakupów (woda mineralna ok
2 EUR), kawiarni czy ubikacji (0,60 EUR), ale również do zwiedzania
zabytków. Nie dziwią nas płatne i drogie wejścia do znanych muzeów,
pałaców i galerii tylko fakt, że wejścia do praktycznie wszystkich
zabytkowych kościołów są płatne (średnio około 3,5 EUR), co w porównaniu
np. z Rzymem (gdzie przepiękne kościoły były udostępnione dla
wszystkich) nam się nie podobało. Ale przynajmniej dobrze, że nie trzeba
kupować biletu na Ponte Vecchio, tak jak na Złotą Uliczkę w Pradze :) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz