Jutro ostatni dzień na Krecie, niestety będzie to dzień w drodze. Najpierw przejazd z południa na północ, a potem na lotnisko, lot do Wrocławia i jeszcze dojazd do domu. Dzisiaj leniuchowaliśmy na plażach. Najpierw na Damnoni, później na ślicznej plaży w oddalonej od hoteli zatoczce Shinaria. Była niedziela, więc pojawiło się wiele miejscowych rodzin. Za bardzo nie ma się o czym rozpisywać, bo też wiele się nie działo, ale plaża jest cudna.
Po kolacji pojechaliśmy ‘na miasto’ jeśli można tak nazwać maleńką turystyczną wioskę Plakias. Spacer promenadą, smaczne lody, zakupy i powrót do hotelu. Osoba, która pracuje w tym hotelu opowiadała nam, jak pewne biuro podróży (celowo nie podaję nazwy, ale jest to duże znane biuro) nie zapłaciło za turystów z Polski, przyjechali na miejsce i w prawdzie nie zostali wyrzuceni z tego hotelu, ale nie mieli serwisu, sprzątania i wyżywienia, a wiele osób było z małymi dziećmi. Biuro nie zapłaciło podobno za tych gości do tej pory. Oczywiście ludzie byli wściekli, bo zapłacili za wczasy z pełnym wyżywieniem. W każdym razie, to kolejny przypadek, który utwierdza nas w przekonaniu, że najlepiej liczyć na siebie i samemu być dla siebie najlepszym biurem podróży. Wymaga to pewnego wysiłku i pochłania sporo czasu, ale dla nas takie przygotowania do wyjazdu to przyjemność sama w sobie.
Ach te mapy, plany ...
Ulubiony zestaw Hi-fi Olafa (mono, ale w zasięgu rąk)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz