czerwca 16, 2012

Chania

Grecy wygrali, Polacy przegrali, a my to wszystko widzieliśmy w Chani ;)

Jutro musimy bardzo wcześnie wstać, bo wybieramy się na całodniową wycieczkę, dlatego opis dzisiejszego dnia będzie zwięzły, a zdjęcia dodamy nieco później. Trzeba w końcu się wcześniej położyć i wyspać.
Dzisiejszy dzień spędziliśmy zwiedzając drugie, co do wielkości miasto Krety. Chania jest urocza. Niby wielkie miasto, ale zabytkowe centrum to zaledwie kilka uliczek i oczywiście malowniczy port wenecki z murami obronnymi i twierdzą. Spacerowaliśmy też po najstarszej w mieście dzielnicy i parkach.





Było bardzo gorąco, więc około 16 wróciliśmy do hotelu, żeby odsapnąć i coś zjeść. Wieczorem znowu pojechaliśmy z Maćkiem i Olafem do centrum, żeby zobaczyć je wieczorem. Tomek postanowił zostać, żeby oglądać mecz Polaków z Czechami. Oczywiste było, że nie ma szans na zobaczenie tego meczu ‘na mieście’, ponieważ w tym samym czasie grali Grecy z Rosjanami. Podjechaliśmy do portu, a tam masa zaparkowanych samochodów i szał w tawernach. Udało nam się przypadkowo uwiecznić na filmiku moment, w którym Grecja zdobyła bramkę ;) Mecz Polaków i Czechów nikogo nie interesował, co oczywiście nas nie dziwi. Warto zobaczyć te same miejsca w ciągu dnia i wieczorem, bo dostrzegamy zupełnie inne rzeczy, a poznane wcześniej miejsca nabierają specyficznego klimatu. Było romantycznie, choć głośno i trochę komercyjnie, ale to, że Grecy grali właśnie mecz, dodawało tylko uroku. 


 


















Po przyjeździe do hotelu obejrzeliśmy razem z Tomkiem smutną końcówkę meczu naszej reprezentacji i chwilę potem usłyszeliśmy z pobliskich tawern czystą grecką radość, teraz wszyscy (no może za wyjątkiem turystów z Rosji i Polski) świętują! Dzisiaj wyjście Grecji z grupy, jutro tu mają wybory – fajnie być świadkiem takich ważnych wydarzeń – ale dość już, idziemy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger