Grecy wygrali, Polacy przegrali, a my to wszystko widzieliśmy w Chani ;)
Jutro musimy bardzo wcześnie wstać, bo wybieramy się na
całodniową wycieczkę, dlatego opis dzisiejszego dnia będzie zwięzły, a zdjęcia
dodamy nieco później. Trzeba w końcu się wcześniej położyć i wyspać.
Dzisiejszy dzień spędziliśmy zwiedzając drugie, co do wielkości miasto Krety.
Chania jest urocza. Niby wielkie miasto, ale zabytkowe centrum to zaledwie
kilka uliczek i oczywiście malowniczy port wenecki z murami obronnymi i
twierdzą. Spacerowaliśmy też po najstarszej w mieście dzielnicy i parkach.
Było
bardzo gorąco, więc około 16 wróciliśmy do hotelu, żeby odsapnąć i coś zjeść.
Wieczorem znowu pojechaliśmy z Maćkiem i Olafem do centrum, żeby zobaczyć je
wieczorem. Tomek postanowił zostać, żeby oglądać mecz Polaków z Czechami.
Oczywiste było, że nie ma szans na zobaczenie tego meczu ‘na mieście’, ponieważ
w tym samym czasie grali Grecy z Rosjanami. Podjechaliśmy do portu, a tam masa
zaparkowanych samochodów i szał w tawernach. Udało nam się przypadkowo uwiecznić
na filmiku moment, w którym Grecja zdobyła bramkę ;) Mecz Polaków i Czechów
nikogo nie interesował, co oczywiście nas nie dziwi. Warto zobaczyć te same
miejsca w ciągu dnia i wieczorem, bo dostrzegamy zupełnie inne rzeczy, a
poznane wcześniej miejsca nabierają specyficznego klimatu. Było romantycznie,
choć głośno i trochę komercyjnie, ale to, że Grecy grali właśnie mecz, dodawało
tylko uroku.




Po przyjeździe do hotelu obejrzeliśmy razem z Tomkiem smutną
końcówkę meczu naszej reprezentacji i chwilę potem usłyszeliśmy z pobliskich
tawern czystą grecką radość, teraz wszyscy (no może za wyjątkiem turystów z
Rosji i Polski) świętują! Dzisiaj wyjście Grecji z grupy, jutro tu mają wybory
– fajnie być świadkiem takich ważnych wydarzeń – ale dość już, idziemy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz