Plan jest
taki, że jedziemy do stolicy, potem na plażę w miejscowości San
Andres i po drodze jakieś zakupy. Nie jestem przesądna, ale mamy
nadzieje, że limit złych wydarzeń na tym wyjeździe właśnie się
wyczerpał:
po drodze do samochodu nasza Jadwinia ‘straciła życie’, tzn. upadła niefortunnie na wykafelkowane schody w hotelu i trochę się rozpadła. Jak twierdzi Maciek, nie był to jej pierwszy raz, ale tym razem nie udało się jej przywrócić do życia. No to po Jadzi. ;(
Były w niej zapisane wszystkie fajne szlaki górskie i nie tylko, a bez niej nie wiadomo, jak to dalej będzie, ale mój mąż na pewno coś wymyśli.
po drodze do samochodu nasza Jadwinia ‘straciła życie’, tzn. upadła niefortunnie na wykafelkowane schody w hotelu i trochę się rozpadła. Jak twierdzi Maciek, nie był to jej pierwszy raz, ale tym razem nie udało się jej przywrócić do życia. No to po Jadzi. ;(
Były w niej zapisane wszystkie fajne szlaki górskie i nie tylko, a bez niej nie wiadomo, jak to dalej będzie, ale mój mąż na pewno coś wymyśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz