marca 12, 2012

Lecimy na Teneryfę

Wyjeżdżamy dzisiaj na nasze pierwsze wspólne wakacje z Olafkiem, który właśnie kończy pół roku. Pakowanie wymaga naprawdę logistycznych umiejętności – nie wiemy przecież, co się przyda, a co jest wcale niepotrzebne, oczywiście podstawa to dobre ubezpieczenie i apteczka oraz krem z wysokim filtrem odpowiednim dla niemowląt, pieluchy wolimy zabrać te nasze sprawdzone, to samo z mlekiem i obiadkami, wózkiem, fotelikiem samochodowym, chustą do noszenia, parasolką do wózka i na deszcz i w rezultacie mamy 3 ogromne bagaże + wózek X-lander w wersji spacerowej, ale i tak dużej.
Sami zabieramy mało ubrań, żeby to wszystko pomieścić.
Chociaż lot mamy o 6:20 w poniedziałek, wyjeżdżamy do Drezna już o 22 w niedzielę, żeby na spokojnie dojechać. Olaf po kolacji o 20 śpi smacznie w samochodzie, po drodze jeszcze jedno nocne karmienie i około 3 rano jesteśmy już na lotnisku w Dreźnie, na wcześniej zarezerwowanym przez neta parkingu. Zimno jak diabli, idziemy na lotnisko. Tam spokojnie odprawiamy się na samolot, fotelik samochodowy zamykamy w wielkiej „upolowanej” przez Maćka torbie, którą wraz z wózkiem musimy nadać jako bagaż nietypowo wielki ;)

Olaf ogląda sobie spokojnie lotnisko i robi wielkie oczy, ale nie płacze.
Niestety lot mamy z przesiadką w Norymbergii, ale za to jest możliwość nakarmienia i przewinięcia dziecka, więc w sumie jest to nawet lepiej. Pierwszy lot samolotem Olafa (poza tymi, które odbył nieświadomie, w brzuchu mamy) wydaje mu się bardzo podobać, a jego bezzębny uśmiech od ucha do ucha jest bezcenny. Do tego zagaduje starszą panią siedzącą obok niego. Podczas drugiego lotu już trochę marudził i płakał, ale poprosiliśmy o łóżeczko i zasnął. Tu dygresja – Airberlin, którym lecieliśmy mają porządny serwis dla rodzin, po pierwsze małemu przysługuje bezpłatny bagaż 20 kg. Rodzice mają prawo darmowej rezerwacji miejsca na pokładzie i miłe są też pewne udogodnienia, dostaje się to łóżeczko dostępne tylko w pierwszym rzędzie i pakiet samolotowy Baby Kit (chusteczki, śliniak, zabawkę, pampersa). Ogólnie Airberlin to linia przyjazna rodzinom z dziećmi ;)

Na lotnisku powitała nas piękna bezchmurna pogoda i miła temperatura około 25 stopni, a my nieprzyzwyczajeni do takich temperatur po polskiej zimie i do tego w kurtkach i bluzach. Olafowi też było bardzo gorąco. Dotarliśmy do wypożyczalni Orlando, czekało na nas Renaut Clio i na szczęście udało nam się pomieścić w nim wszystkie bagaże, choć plecak jechał zamiast pasażera na przednim siedzeniu. Ciekawostka: benzyna na Teneryfie kosztuje 1 Euro za litr, a w tym samym czasie w Polsce prawie 1,5 Euro! Hotel Laguna Park lata świetności ma już dawno za sobą, ale ujdzie, tym bardziej że nie planujemy tu całymi dniami siedzieć. Mamy za to bardzo ładny i duży taras z widokiem na ocean i tuż pod naszym balkonem basen, a obok naszego tarasu rośnie sobie palma. 

Mamy dla siebie 2 pokoje z kuchnią i łazienką oraz tarasem z widokiem na ocean i basen pod nosem! W kuchni zauważamy pewne braki: jest czajnik, ale brak noża do chleba, jest fajny nowy piekarnik, ale blacha do niego jest za mała (mamy już patent jak w nim piec mimo tego), sprzątanie jest co 2 dni, no i niestety samemu też się podłogi nie zamiecie, bo nie ma takiego sprzętu, brak miotły czy szmaty wykorzystują niestety karaluchy. Niestety la cucaracha łazi bezczelnie po pokoju z aneksem kuchennym i żeby nie robić mu przysługi, chowamy pieczywo w mikrofalówce. Ale żeby było jasne - nie narzekamy, tylko uprzedzamy. Wiedzieliśmy, czego możemy oczekiwać za cenę, jaką zapłaciliśmy. Jak dla nas bardzo dobry stosunek ceny do jakości. Standard hotelu jest lepszy niż jego odpowiedników nad Bałtykiem. Wielu rodziców, wyjeżdżając po raz pierwszy z maluszkiem, szuka jak najlepszych hoteli. Prawda jest taka, że dziecku będzie wszędzie dobrze, jak się nim rodzice odpowiednio zaopiekują. Wieczorem padamy ze zmęczenia i po 21 cała nasza trójka śpi.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger