Wstajemy, słońce praży od rana, ani jednej chmurki na niebie. Tak
podobno jest tu przez caluteńkie lato. Żal wyjeżdżać, gdy w Polsce
zaledwie 16 stopni.
Ostatniego dnia pojechaliśmy do miejscowości
Forte dei Marmi, znanej jako miejscowość, którą upodobali sobie bogaci i
znani ludzie i wybudowali tam swoje posiadłości lub kupili domy. Robert
Kubica też ma tam swój dom, ale nie oglądaliśmy ;)
W Forte podobno
wypada bywać i się tam pokazywać, ulice pełne są sklepów znanych
projektantów mody i najlepszych światowych marek, natomiast sama
miejscowość, mimo iż bardzo zadbana, nie rzuca na kolana niczym
szczególnym. Morze, jak to morze, jest niebieskie, większość plaż jest
płatnych, ale piasek ma kolor ciemnego brązu, co powoduje wrażenie
brudnej wody przy brzegu. My miło spędziliśmy czas spacerując po
imponująco długim molo i podziwiając z niego górskie widoki. Góry
wydawały się ośnieżone, bo właśnie w nich wydobywa się słynny marmur.
Szkoda, że nie było czasu na wyprawę w góry, które podobno są
olśniewająco piękne, ale to może innym razem.
Jakże pięknie namalowany jest obraz Polaków z filmie Pod słońcem
Toskanii - ciepli, pomocni i zawsze życzliwi rodacy dobrze wpisują się w
idylliczny krajobraz włoskiej prowincji.
Ale jakże inny jest obraz
Polaków na lotnisku w Pizie :( Opaleni rodacy już na godzinę przed
odlotem ustawiają się w kolejce. Następuje nerwowa atmosfera. Wąsaty
rodak dumnie otwiera piwko i wylewa przypadkowo jego zawartość na
podłogę, ale zadeptuje nogą i nadrabia miną, więc nic nie szkodzi. Akcja
nabiera dramatycznego zwrotu, gdy przy bramce pokazuje się pan
sprawdzający bilety. Ruszają do ataku 2 kolejki. To nic, że nad jedną
widnieje napis "Priority", przecież my Polacy jesteśmy tacy sprytni, a
przepisy są po to, żeby je łamać, więc co tam, może nas wpuszczą 'poza
kolejnością' . Dwie osoby z włoskiej obsługi już nie dają rady. Pan
zdenerwowany krzyczy na ludzi, każe im się odsunąć i pokazuje,
gdzie ma się ustawić i stanąć kolejka. Biedaczysko nie wie, że My mamy kolejkowe doświadczenie jeszcze z dawnych czasów, dlatego i tak
będziemy próbować się jakoś wcisnąć. Robi się nieciekawie, ktoś
przewraca słupek z taśmą oddzielającą (traf chciał, że mam na udzie
siniaka od tego słupka), jakaś kobieta upadała na podłogę, na której
wciąż widać ślady po piwku. Pan z obsługi nie daje za wygraną i w końcu udaje mu
się opanować kolejkę. Dlaczego nie zachowują się w taki sposób inne
narody? Być może posiadają tajemną wiedzę o tym, że jak ma się już
wykupiony bilet i nadany bagaż, to raczej nie zabraknie dla nikogo
miejsc (overbooking w rajanie nie istnieje) i że nie obowiązują tu te same zasady co w polskiej przychodni
rejonowej ;) A może tylko nam Polakom tak bardzo tęskno na ojczyzny
łono, że nie jesteśmy w stanie opanować wewnętrznej patriotycznej siły
pchającej nas, gdy Polska już woła. Och inni powinni brać z nas przykład!
A tak na poważnie - jak zwykle mieliśmy szczęście :). Od
Jutra strajki na włoskiej kolei i byłby problem z dojazdem na lotnisko.
Nie wiemy, czy na lotnisku już strajkowali, ale wszystkie samoloty
wylatujące z Pizy miały opóźnienie. Na 26 czerwca planowany był strajk
generalny transportu publicznego, włączając w to 24-godzinny strajk
personelu transportu lotniczego i 8-godzinny strajk na kolei. W każdym
razie dolecieliśmy trochę opóźnieni, ale przynajmniej tego samego dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz