25.02.2010
Jedziemy do Bangkoku. Autobus zarezerwowaliśmy sobie zaraz po
przyjeździe na Lantę, ale najpierw korzystamy z ostatniego dnia pobytu
na wyspie. Wstajemy o 7 rano, od razu hop do wody, a woda spokojna,
błękitna i przyjemnie chłodna. Lanta żegna nas pięknym gorącym dniem. W
wodzie siedzimy ponad godzinę i wspominamy najfajniejsze chwile pobytu
tutaj. Potem śniadanko w knajpce, do której wczoraj zaprowadził nas
sąsiad Niemiec i trzeba się wymeldować. Nie ma problemu z bagażami, bo
można je zostawić na recepcji, więc oczywiści idziemy na plażę, ale tym
razem tylko posiedzieć w cieniu. W końcu tuż przed godziną 13 przyjeżdża
po nas kierowca i busem wraz z innymi turystami jedziemy na przystań
promową. Promem ze 2 razy przeprawiamy się na ląd i dalej busem do
Krabii.