Jest to jedyny dział naszego bloga, którego nie chcemy rozwijać i aktualizować :)
Czasem słyszymy, że nam to tak dobrze, bo ciągle gdzieś wyjeżdżamy, ale czasem zdarza się, że tracimy rezerwacje i nie ma mowy o zwrocie pieniędzy – cóż takie są uroki organizowania tanich i samodzielnych wyjazdów.
Czasem słyszymy, że nam to tak dobrze, bo ciągle gdzieś wyjeżdżamy, ale czasem zdarza się, że tracimy rezerwacje i nie ma mowy o zwrocie pieniędzy – cóż takie są uroki organizowania tanich i samodzielnych wyjazdów.
Indonezja 2011
Jest październikowy
wieczór 2010 roku, środek tygodnia. Siedzimy w domu, za oknem już jesienna
pogoda i nagle dowiadujemy się o niezwykłej promocji linii Air Asia. W lutym
otwierają nowy kierunek Paryż – Kuala Lumpur i można będzie kupić bilet na tej
trasie od 700 zł w dwie strony! Każdy, kto szukał kiedykolwiek biletów na
trasie Europa – Malezja, wie, że to cena nie do pobicia. W dodatku nie jest to
błąd taryfowy, który linia może zakwestionować, tylko zwykła promocja.
Rezerwacja biletów zajmuje nam całą noc. Przy takich cenach wariuje serwer,
potem mamy problemy z płatnością i obciążeniem karty kredytowej, więc trzeba
cały czas monitorować stan rezerwacji. Dopiero rano dostaliśmy potwierdzenie o
zakupie biletów. Jak my się cieszyliśmy! Bilety za 980 zł w dwie strony za
osobę w szczycie sezonu! Oczywiście zaraz zaczęliśmy planować, gdzie pojedziemy
i co zobaczymy: Na początek trochę Malezji (Petronas Towers, Cameron Highlans)
potem wyspa Java, dalej wyspa Bali, wyspa Lombok i boskie Gili, a jak starczy
czasu to zobaczymy smoki z Komodo. Plan był bardzo napięty, tzn. jakieś nocne
przejazdy, żeby wejść o świcie na wulkan i tak dalej. Dopiero na wyspach Gili
mieliśmy trochę odsapnąć. No i okazało się w styczniu, że zostaniemy rodzicami,
a nasz wyjazd przypada na miesiąc przed planowanym porodem. Hmmm… w ósmym
miesiącu to nawet jeszcze pozwoliliby lecieć, tylko co jeśli… No właśnie. Być może
są takie kobiety, które by się nie wahały, ale ja mimo wszystko nie chciałam
ryzykować i od razu ten pomysł wybiłam sobie z głowy. Mimo wszystko jakieś małe
zagrożenie malarią i dengą tam występuje, a zwykłe zatrucie też mogłoby się
różnie skończyć. No i kto powiedział, że mamy gwarancje porodu w wyznaczonym
terminie? Pojedziemy tam jeszcze kiedyś – obiecaliśmy to sobie.
I tak oto przepadły nam
pieniądze za loty na trasie Paryż – Malezja i jeszcze dodatkowy lot, który
dokupiliśmy z Krakowa do Paryża za 85 zł. Często byliśmy pytani, czy można
odzyskać pieniądze za bilet. W zasadzie odpowiedź zawsze jest jedna – nie.
Czasami jest możliwe odzyskanie opłat lotniskowych, ale zwykle opłata
manipulacyjna za tę usługę pobierana przez linie jest niewspółmiernie wysoka i
już nic nie zostaje. Nam tylko udało się odzyskać od Air Asia 82 Euro ze 114
Euro opłat lotniskowych za paryskie lotnisko (po odliczeniu 32 Euro opłat
manipulacyjnych) na dwie osoby.
Lanzartote 2014
To był starannie zaplanowany wyjazd na ferie zimowe. W październiku 2013 r. kupiliśmy bilety na loty łączone: Katowice – Manchester (Ryan) Manchester – Lanzarote (Ryan), Lanzarote – Londyn (Ryan), Londyn – Katowice (Wizz). Zarezerwowaliśmy hotel i samochód na cały wyjazd, zaplanowaliśmy praktycznie każdy dzień. Pojechaliśmy wieczorem na lotnisko, nadaliśmy bagaż, przeszliśmy kontrolę i czekamy już przy wejściu na samolot. Spóźnia się, pojawia się informacja, że nasz lot jest opóźniony i musimy czekać na dalsze informacje. I tak mniej więcej, co pół godziny dowiadujemy się, że musimy czekać. W końcu, Maciek dowiaduje się, że nasz samolot zamiast w Katowicach wylądował w Warszawie. Prawdopodobnie z Warszawy leci w kierunku Katowic – mocno spóźniony. Oczywiście tej informacji nie podają na lotnisku, trzeba sobie samemu sprawdzić w Internecie www.flightradar24.com Na flight radarze Maciek widzi jakiś samolot o naszych numerach w okolicach Częstochowy kierujący się na lotnisko w Pyrzowicach. Nagle przy bramkach widać jakieś poruszenie. Pojawiają się pracownicy, włączają komputery, ktoś dostaje kartkę z informacją, że lot planowany jest na godzinę 23:30 (miał być 21:30), a że to już za chwilę, każdy się cieszy i ustawia do kolejki, ludzie zakładają czapki i kurtki, pracownicy otwierają drzwi i nagle z głośników słychać komunikat, że należy oddać wszystkie towary zakupione w strefie bezcłowej. Niektórzy już wiedzą, co to znaczy… Po jakimś czasie słyszymy komunikat, że nie lecimy, lot jest odwołany. Jak to możliwe? Ludzie są zdenerwowani, matki z małymi dziećmi lecące do rodzin w Anglii próbują wytłumaczyć maluchom, co się stało, dzieci płaczą (przecież miały zobaczyć się z rodziną). Jest już bardzo późno nasz Olaf też ledwo stoi na nogach, a przecież trzeba teraz wrócić z lotniska do domu. No to koniec wakacji! Ale byliśmy wściekli! Przepadł nam pierwszy lot, więc kolejne również… Nic już nie można zrobić. Najciekawsze rzeczy zobaczyliśmy w domu na flight radar. Nasz samolot wprawdzie leciał z Warszawy w kierunku Katowic, ale zniżył się do lądowania, a potem poderwał w górę i wrócił do Manchesteru. Do lądowania w Katowicach podchodził jednak z zupełnie innej strony, niż robią to wszystkie samoloty. Dlaczego? To właśnie pytanie zadaliśmy we wniosku do Urzędu Lotnictwa Cywilnego i czekamy na odpowiedź. Linia lotnicza tłumaczyła odwołanie lotu tzw. „siłą wyższą” związaną najpierw z silnym wiatrem, następnie niska podstawą chmur. Nie znamy się, ale jakoś wydaje się nam to mało prawdopodobne tego dnia…Na razie czekamy na odpowiedź, choć wiemy, że czasem sprawy ciągną się ponad rok. A co do zwrotu pieniędzy, to oczywiście Ryan zwrócił nam pieniądze za odwołany lot, a że był to akurat lot najtańszy ze wszystkich, który pokrzyżował nam wszystkie plany (39 zł za osobę) nikogo nie interesuje. I tak to właśnie jest z tanim lataniem. Czy to nas zniechęciło? Nas nie :)
To był starannie zaplanowany wyjazd na ferie zimowe. W październiku 2013 r. kupiliśmy bilety na loty łączone: Katowice – Manchester (Ryan) Manchester – Lanzarote (Ryan), Lanzarote – Londyn (Ryan), Londyn – Katowice (Wizz). Zarezerwowaliśmy hotel i samochód na cały wyjazd, zaplanowaliśmy praktycznie każdy dzień. Pojechaliśmy wieczorem na lotnisko, nadaliśmy bagaż, przeszliśmy kontrolę i czekamy już przy wejściu na samolot. Spóźnia się, pojawia się informacja, że nasz lot jest opóźniony i musimy czekać na dalsze informacje. I tak mniej więcej, co pół godziny dowiadujemy się, że musimy czekać. W końcu, Maciek dowiaduje się, że nasz samolot zamiast w Katowicach wylądował w Warszawie. Prawdopodobnie z Warszawy leci w kierunku Katowic – mocno spóźniony. Oczywiście tej informacji nie podają na lotnisku, trzeba sobie samemu sprawdzić w Internecie www.flightradar24.com Na flight radarze Maciek widzi jakiś samolot o naszych numerach w okolicach Częstochowy kierujący się na lotnisko w Pyrzowicach. Nagle przy bramkach widać jakieś poruszenie. Pojawiają się pracownicy, włączają komputery, ktoś dostaje kartkę z informacją, że lot planowany jest na godzinę 23:30 (miał być 21:30), a że to już za chwilę, każdy się cieszy i ustawia do kolejki, ludzie zakładają czapki i kurtki, pracownicy otwierają drzwi i nagle z głośników słychać komunikat, że należy oddać wszystkie towary zakupione w strefie bezcłowej. Niektórzy już wiedzą, co to znaczy… Po jakimś czasie słyszymy komunikat, że nie lecimy, lot jest odwołany. Jak to możliwe? Ludzie są zdenerwowani, matki z małymi dziećmi lecące do rodzin w Anglii próbują wytłumaczyć maluchom, co się stało, dzieci płaczą (przecież miały zobaczyć się z rodziną). Jest już bardzo późno nasz Olaf też ledwo stoi na nogach, a przecież trzeba teraz wrócić z lotniska do domu. No to koniec wakacji! Ale byliśmy wściekli! Przepadł nam pierwszy lot, więc kolejne również… Nic już nie można zrobić. Najciekawsze rzeczy zobaczyliśmy w domu na flight radar. Nasz samolot wprawdzie leciał z Warszawy w kierunku Katowic, ale zniżył się do lądowania, a potem poderwał w górę i wrócił do Manchesteru. Do lądowania w Katowicach podchodził jednak z zupełnie innej strony, niż robią to wszystkie samoloty. Dlaczego? To właśnie pytanie zadaliśmy we wniosku do Urzędu Lotnictwa Cywilnego i czekamy na odpowiedź. Linia lotnicza tłumaczyła odwołanie lotu tzw. „siłą wyższą” związaną najpierw z silnym wiatrem, następnie niska podstawą chmur. Nie znamy się, ale jakoś wydaje się nam to mało prawdopodobne tego dnia…Na razie czekamy na odpowiedź, choć wiemy, że czasem sprawy ciągną się ponad rok. A co do zwrotu pieniędzy, to oczywiście Ryan zwrócił nam pieniądze za odwołany lot, a że był to akurat lot najtańszy ze wszystkich, który pokrzyżował nam wszystkie plany (39 zł za osobę) nikogo nie interesuje. I tak to właśnie jest z tanim lataniem. Czy to nas zniechęciło? Nas nie :)
Jesteście wspaniali! Gratuluję optymizmu i poczucia humoru!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całą opowieść o Krecie, nie mogłam się oderwać!
Powodzenia na kolejnych wyprawach.
Alina
Dzięki za te miłe słowa! Pozdrawiamy serdecznie :)
Usuń