sierpnia 23, 2020

Wiedeń rowerem - dzień drugi

Maciek znalazł nową fajną drogę rowerową Wienflussweg. Jest to siedmiokilometrowa droga prowadząca od mostu Kennedy'ego do Badgasse w pobliżu granic miasta. Powstawała od 2006 do 2010 roku. Ma około 4 m. szerokości i biegnie w korycie rzeki. To udany projekt tworzenia nowych połączeń bez żadnych samochodów w istniejącej przestrzeni miejskiej. Bardzo wygodnie i szybko się nią można dostać do miasta w okolice pałacu Schonbrun. Dalej jechaliśmy miejskimi drogami rowerowymi aż pod Belvedere Schlossgarten.
Belweder robi wrażenie, to dwa piękne budynki z kompleksem ogrodów i parkiem botanicznym, gdzie w cieniu drzew upalne południe spędzają na ławeczkach wiedeńczycy. My oczywiście chodziliśmy. Wstęp do ogrodów i ogrodu botanicznego są bezpłatne.
Pozostając w temacie upału, a było dzisiaj ponad 31 stopni w cieniu, muszę koniecznie zaznaczyć, co bardzo mi się w Wiedniu spodobało. Co jakiś czas poustawiane w mieście są kurtyny wodne i woda do picia. W Austrii można pić kranówkę, w zasadzie wszędzie, gdzie nie ma zakazu picia wody można sobie napełnić bidon lub butelkę i śmiało pić. W mieście znajdujemy co jakiś czas kraniki/ fontanny z pitną wodą. Ma to wiele zalet. Po pierwsze, każdy może zaspokoić pragnienie, po drugie, po ulicach nie walają się sterty plastikowych butelek po wodzie! Zastanawiam się, czy ktoś tu w ogóle kupuje tzw. wodę mineralną lub źródlaną, mając do dyspozycji alpejską kranówkę świetnej jakości. Sprawdziłam to przed wyjazdem na austriackich stronach rządowych i na 100% woda z kranu w Austrii jest bezpieczna. Jej masz swoją butelkę, nie wyrzucaj, nabierzesz do niej wody na mieście. My od dwóch tygodni pijemy tylko wodę z kranu, co więcej, taką wodę podaje się też w restauracjach. Jeśli zamówcie najtańsza wodę z menu, dostaniecie w szklance właśnie wodę z kranu, no chyba że pijacie francuskie markowe wody mineralne.
Potem pojechaliśmy zobaczyć perłę architektury barokowej - kościół św. Karola Boromeusza (tutaj wstęp jest płatny), a następnie kolejny raz przejechaliśmy się po starym mieście, czyli to, co wczoraj plus Museums Quartier. I lody oczywiście też były . Na koniec znowu odwiedziliśmy Pałac Schönbrunn, gdzie zastał nas deszcz. I jak trochę przestało padać, mieliśmy tylko 30 min. okna pogodowego na dojazd przed kolejną ulewą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger