lipca 14, 2020

Majorka kulturalnie - śladami znanych osób.

Gdybym była pracownikiem biura podróży, sprzedającym wycieczki fakultatywne, dzisiejszą wycieczkę nazwałbym właśnie tak, jak w tytule posta.
Dzisiaj bowiem sprawdzaliśmy organoleptycznie, co takiego zachwyciło między innymi: Fryderyka Chopina  i George Sand, angielskiego poetę Roberta Graves'a oraz znanego aktora Michaela Douglasa i jego żonę na zachodnim wybrzeżu Majorki.

Zaczynamy od naszego znakomitego polskiego kompozytora!
Mimo ogromnych kłopotów ze zdrowiem, to właśnie na Majorce artysta stworzył cykl swoich 24 preludiów – kompozycji uważanych za najpiękniejsze. Z Chopinem związana jest miejscowość Valldemossa położona pośród gór Sierra de Tramuntana, około 17 km od Palma de Mallorca. Jadąc do niej, mijaliśmy sady kwitnących drzew migdałowych. Ta urocza górska wioska zachwyciła nas kamiennymi domkami w kolorze miodu i plątaniną wąskich uliczek oraz klasztorem kartuzów. Właśnie w tym klasztorze Fryderyk Chopin przebywał przez trzy miesiące wraz z George Sand (na przełomie 1838 i 1839 roku). Na terenie klasztoru jest muzeum, można obejrzeć w nim fortepian, rękopisy, partytury i listy należące do kompozytora. Tutaj też znajduje się centrum kulturalne – organizujące wystawy i koncerty Chopinowskie.








Nieopodal w Puerto Valldemossa swój wakacyjny dom kupił znany aktor Michael Douglas.
Historyczna posiadłość składa się z siedmiu odrębnych części: pięciu apartamentów z łazienkami, loftu oraz dwóch chatek, które łącznie mogą pomieścić 20 osób. Zajmująca powierzchnię 100 akrów rezydencja ma bezpośredni dostęp do morza. Znajduje się na skalistym wzgórzu, z którego rozpościera się piękny widok na morze i góry. Oczywiście zwiedzanie tej posiadłości jest niemożliwe, ale już wiemy, jakie widoki zachęcały znaną parę aktorów, by co roku spędzać wakacje właśnie tutaj.

Kolejnym miejscem jakie odwiedziliśmy była posiadłość Son Marroig należąca do wielbiciela Majorki - arcyksięcia Ludwiga Salvatore, który przyjechał na Majorkę mając 20 lat, aby uciec od życia na wiedeńskim dworze i natychmiast zakochał się w wyspie. Kupił tereny wzdłuż wybrzeża, chcąc uchronić je przed zabudową. Poświecił się badaniom nad przyrodą oraz tradycjami Majorki.










Dom arcyksięcia w Son Marroig położony niedaleko wioski Deia można zwiedzać za 4 Euro ( dzieci oraz " la professora" za okazaniem legitymacji nauczycielskiej gratis.)

***W Hiszpanii nauczyciele mają darmowe bilety do muzeów, głównie państwowych, za darmo. Jesteśmy członkami EU, więc warto zabrać swoją polską legitymację. Przekonałam się o tym, będąc pierwszy raz w Barcelonie. Zawsze trzeba pytać, bo  też nie wszędzie je honorują.***

W posiadłości oglądamy fotografie, obrazy i książki, a także 3 pomieszczenia i mały ogród. W ogrodzie oglądamy rotundę wykonaną z białego marmuru przywiezionego z włoskiej Carrary. Można tam usiąść i podziwiać półwysep Sa Foradada („przebita skała”) ze sterczącą z morza skałą z dziurą o średnicy 18 m.
Sa Foradada jest dobrze widoczna również z punktu widokowego obok posiadłości, nie trzeba wchodzić co muzeum. Właśnie na ten półwysep z dziurawą skalą przypływali goście arcyksięcia, min. cesarzowa Sisi.


Deia - malownicza wioska górska uznawana za jedną z najpiękniejszych na Majorce którą opisuje w wierszach znany brytyjski poeta. Charakterystycznym elementem pejzażu wioski są kamienne domki w średniowiecznym stylu oraz sady oliwne rosnące na tarasach.







Postanowiliśmy tu zjeść paellę z owocami morza. Jedzenie było pyszne, szczególnie w takich okolicznościach przyrody! Na samym szczycie miejscowości jest kościół Iglesia de San Juan Bautista, do którego prowadzi ulica z obrazami przedstawiającymi drogę krzyżową. Obrazy stacji drogi krzyżowej w formie ceramicznych kafelków umieszczone są w ścianach domów. W tej miejscowości mieszkał i zmarł brytyjski poeta Robert Graves. Na szczycie obok kościoła znajduje się mały cmentarz, gdzie został pochowany.


Cóż to był za dzień! Późne popołudnie spędziliśmy na plaży tuż obok hotelu. Woda była tak czysta ( plaża ma niebieską flagę) i spokojna, że nie umiałam się powstrzymać, by choć na chwilę zamoczyć nogi. W lutym woda jest jeszcze za zimna na kąpiel, ale wejść do morza po kolana można bez problemu.



Następny wpis tej podróży

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger