Kolejny
dzień znów rozpoczynamy od oglądania wschodu słońca, tylko już
dużo niżej z tarasu widokowego obok restauracji. Widoki oczywiście
ładne, ale dopiero teraz widzimy, że nie każdy wschód słońca
wygląda identycznie i jak wielkie mieliśmy szczęście z wczorajszą
pogodą. Wczoraj widoki były jak z pocztówki, ale nie jest tak
codziennie. Dobrze też trafiliśmy z pogodą na treking do krateru,
bo dzisiaj mocno wiało i cały pył wzbijał się wysoko w powietrze
ponad kalderę, więc bardzo trudno byłoby oddychać.
Rozgwieżdżone niebo jest cudowne, można zobaczyć Krzyż Południa
Stacja paliw
Nie każdego stać na jeepa, ale mieszkańcy sobie radzą.
Za to
popołudniu wybraliśmy się na spacer wśród pól uprawnych. Nikt
oprócz rolników się tu nie zapuszcza. Niech żałują! Spacer
wśród poletek uprawnych był bardzo przyjemny. Nasz świat jest
taki dziwny – jak coś jest skomercjalizowane i opisane w
przewodnikach albo jest tam organizowana wycieczka fakultatywna w
stylu „zobacz jak żyją rdzenni mieszkańcy” to człowiek jest
gotów zapłacić krocie i pełno tam turystów. Plantacje herbaty,
pola ryżowe itd. są oblegane przez wycieczki. A tutaj, w miejscu
przecież turystycznym, jest niezauważona perełka – autentyczna i
nieskomercjalizowana. Pola uprawne na żyznej wulkanicznej glebie,
niesamowita rzeźba terenu, uśmiechnięci mieszkańcy w codziennej
pracy – a wszystko to autentyczne, takie jakie po prostu jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz