sierpnia 05, 2019

Dlaczego na Bromo warto przeznaczyć więcej niż kilka godzin



Kolejny dzień znów rozpoczynamy od oglądania wschodu słońca, tylko już dużo niżej z tarasu widokowego obok restauracji. Widoki oczywiście ładne, ale dopiero teraz widzimy, że nie każdy wschód słońca wygląda identycznie i jak wielkie mieliśmy szczęście z wczorajszą pogodą. Wczoraj widoki były jak z pocztówki, ale nie jest tak codziennie. Dobrze też trafiliśmy z pogodą na treking do krateru, bo dzisiaj mocno wiało i cały pył wzbijał się wysoko w powietrze ponad kalderę, więc bardzo trudno byłoby oddychać.



Rozgwieżdżone niebo jest cudowne, można zobaczyć Krzyż Południa


Stacja paliw


Nie każdego stać na jeepa, ale mieszkańcy sobie radzą.








Za to popołudniu wybraliśmy się na spacer wśród pól uprawnych. Nikt oprócz rolników się tu nie zapuszcza. Niech żałują! Spacer wśród poletek uprawnych był bardzo przyjemny. Nasz świat jest taki dziwny – jak coś jest skomercjalizowane i opisane w przewodnikach albo jest tam organizowana wycieczka fakultatywna w stylu „zobacz jak żyją rdzenni mieszkańcy” to człowiek jest gotów zapłacić krocie i pełno tam turystów. Plantacje herbaty, pola ryżowe itd. są oblegane przez wycieczki. A tutaj, w miejscu przecież turystycznym, jest niezauważona perełka – autentyczna i nieskomercjalizowana. Pola uprawne na żyznej wulkanicznej glebie, niesamowita rzeźba terenu, uśmiechnięci mieszkańcy w codziennej pracy – a wszystko to autentyczne, takie jakie po prostu jest.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger