stycznia 01, 2019

Nasz 2018 rok




Koniec roku i czas podsumowań! 

Ten mijający rok był pod względem podróżniczym niezwykle udany i pełen niesamowitych wrażeń!

Luty – Neapol i Caserta. Tak, znowu Neapol! Kochamy Neapol i tym razem chcieliśmy zarazić miłością do tego miasta Olafa. Udało się! O Neapolu pisaliśmy dużo, bo to już nasza kolejna wizyta, ale tym razem zwiedzaliśmy również wnętrza pałacowe w Casercie (kręcono tu wiele filmów, m.in. „Gwiezdne Wojny”). Zwiedzaliśmy też wnętrza Palazzo Reale i robiliśmy jeszcze dużo innych fantastycznych rzeczy, które można robić tylko w Neapolu!
 
Na święta wielkanocne polecieliśmy do Lwowa! Pierwszy i raczej nie ostatni raz! Cóż to były za święta! Mimo złej pogody, było cudownie! Śniadania w słynnym Atlasie, balet „Jezioro Łabędzie” w Operze Lwowskiej, spacery po starówce, kościoły, cerkwie, wizyta w „Kopalni Kawy” i Manufakturze Czekolady, ormiańska kawa i ormiańska katedra, solianka, kiszone jabłka i trawa morska oraz inne specjały tamtejszej kuchni.
 
W kwietniu odwiedziliśmy bardzo ładne Zoo w Ostrawie.
 
Długi weekend majowy spędziliśmy w Czechach i byliśmy zachwyceni podczas zwiedzania przepięknych miasteczek. Zapamiętaliśmy najbardziej Telcz, Czeskie Budziejowice, Czeski Krumlov, była oczywiście także Praga.
 
Na początku lipca zrobiliśmy sobie weekendowy biwak w Rzędkowicach pod namiotem. Odwiedziliśmy też Ogrody Kapias w Goczałkowicach, lipcowe zaćmienie księżyca oglądaliśmy na Pogorii w Dąbrowie Górniczej. 

Zaraz potem wyjechaliśmy do Berlina, by wylecieć na 3 tygodniową przygodę do Indonezji. Tam doświadczyliśmy najwięcej wrażeń, tych najcudowniejszych, które były spełnieniem naszych najskrytszych marzeń - Maciek zobaczył wulkan Bromo i Krzyż Południa, a ja spacerowałam wśród pól ryżowych i zwiedzałam Bali. I jechałam motorem, choć to absolutnie nie było moim marzeniem. Wypiliśmy wiele litrów świeżych najwspanialszych soków z mango i guawy i zajadaliśmy świeżutkie owoce morza! Przeżyliśmy też niestety bardzo traumatyczne chwile, doświadczając trzęsień ziemi i na prawdę były to chwile, gdy czuliśmy autentyczny strach. Olaf zostawił swoje serce w Singapurze, a i my nadal uważamy Changi Airport za miejsce lepsze niż hotel. A w przyszłym roku, to dopiero będzie lotnisko!
 
We wrześniu odkryliśmy, jak fajnie może być w Jaworznie – Geosfera i park Gródek. Odwiedziliśmy też Kraków. A jesienią równie lubiane Bobolice i Mirów. Jesień w tym roku rozpieszczała cudowną pogodą, więc udało się tuż przed ochłodzeniem zobaczyć Park Miniatur w Inwałdzie. Ach… to był dobry rok!

Wszystkim którzy kochają podróże, tym co szykują wielkie wyprawy w najdalsze zakątki świata i tym, którzy planują weekendowe wypady gdzieś blisko, życzymy wielu wspaniałych wrażeń! Żeby ciekawość świata (tego egzotycznego, dalekiego i tego całkiem bliskiego) dodawała Wam energii do poznawania nowych miejsc. Wielu wspaniałych podróży, przygód i bezpiecznych powrotów w Nowym Roku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger