września 22, 2015

Okolice Peja i Pafos


Dzień 7 środa 29.07.2015
Dzisiejszy dzień spędzamy aktywnie. Jedziemy w okolice miejscowości Peja. Parkujemy w miejscu przeznaczonym na piknik i idziemy odcinkiem trasy E4

Droga wije się wśród cyprysów i drzewek chleba świętojańskiego, wysoko w górach. Niestety drzewka są dość rzadko rozstawione, a szlak prawie bez cienia, więc doskwiera nam upał. Po drodze natrafiamy na wypas kóz i oglądamy, jak „to się robi”. Idąc dalej, spotykamy dość znaczną liczbę łusek po nabojach z broni myśliwskiej i zastanawiamy się, co jest grane?
 





Ogólnie na półwyspie Akamas co jakiś czas widać tabliczki z zakazem polowania, więc chyba teraz wiemy już, dlaczego. Kiedy wróciliśmy, przyjemnie było usiąść w cieniu cyprysów. Miejsce przeznaczone na piknik jest dość spore i zagospodarowane. Można zrobić sobie w wyznaczonym do tego miejscu grilla, są ławki i stoły, jest ubikacja i kraniki z wodą dla ochłody, z których oczywiście korzystaliśmy. Cały teren jest ocieniony, biegają tam też duże jaszczurki, ale są tak płochliwe, że żadnej nie daliśmy rady sfotografować. Dalej pojechaliśmy do klasztoru Ayios Neofitos. Pustelnik i asceta Neofitos wykuł w górskim zboczu dwupokojową pustelnię pięknie ozdobioną bardzo dobrze zachowanymi freskami. Pustelnię można zwiedzać, ale jest całkowity zakaz fotografowania. Freski są przepiękne, wykonano je w stylu charakterystycznym dla Syrii i Kapadocji. 

 


Później zjechaliśmy na dół przepiękną, widokową droga, z której widać całe wybrzeże. Po powrocie do hotelu poszliśmy do portu w Pafos, po drodze zahaczając jeszcze raz o zabytki (łaźnie, meczet turecki, hamman), które najlepiej wyglądają na tle zachodzącego słońca. W porcie pospacerowaliśmy krótko i poszliśmy do kotkowej restauracji na jagnięcinę z pieca oraz nadziewaną kałamarnicę – pycha!

 

   


Dzień 8 czwartek 30.07.2015
Rano plaża (Private Coral Bay Beach) później idziemy na spacer w okolicy portu i odkrywamy miejscową tawernę, a raczej grillownię, gdzie jadają miejscowi. Zaciekawieni wchodzimy i zamawiamy danie mixed grill oraz kebaba, a dla Olafa frytki. Mixed grill okazuje się tak wystawny i obfity, że kebaba nawet nie ruszyliśmy! Na to danie składało się wiele kolejno donoszonych potraw mięsnych, ale też chlebek pita, sałatka grecka jakieś sosy, pikle i marynowane papryczki oraz owczy grillowany ser. W zasadzie wszystkiego było po 1 sztuce, ale jedna osoba nie dałaby rady tego zjeść! Taka uczta kosztuje 14 E i nie ma obowiązku zamawiania jej dla przynajmniej 2 osób, jak w przypadku meze.



Wielkie skały tworzące klif za nami okazały się być z gliny, więc ulepiliśmy sobie pamiątki
 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger