stycznia 17, 2015

Dortmund - na zakupy i smażoną rybkę...

Dortmund jest idealnym kierunkiem na pierwszy samodzielny lot i rozpoczęcie przygody z tanim lataniem. Bilety Wizzair (w naszym przypadku z Katowic) bardzo często są tanie, do tego lecisz na jeden dzień (również w weekendy) i nie musisz szukać noclegów. Jeśli masz wątpliwości, czy poradzisz sobie sam na lotnisku, a później w obcym mieście zagranicą, polecamy właśnie jednodniówki. Z Katowic wylot do Dortmundu mamy o 6:10, co w praktyce oznacza dojazd na lotnisko jakąś godzinę wcześniej.
Muszę się przyznać, że dla mnie oznacza to również pobudkę o 3 nad ranem, bo tak już mam, że potrzebuję więcej czasu przed wyjściem z domu.
W sobotę około 5 rano na lotnisku było spokojnie i mało ludzi, mimo że odbywały się 3 loty Londyn, Paryż i Dortmund. Wejście do samolotu z bramki nr 8 i 9 i z tego, co pamiętam, jak lecieliśmy w 2012 r. to też była odprawa przy tej bramce. No tak, w Dortmundzie byliśmy już wcześniej i były to czasy lotów za 4 zł. Nam się nie udało kupić biletów za 4 zł, ale uznaliśmy, że cena 10,40 zł w dwie strony też nam odpowiada. Eh...to były piękne czasy, które niestety bezpowrotnie minęły i dzisiaj za najtańszy lot linią Wizzair trzeba zapłacić w dwie strony 78 zł.

Dodatkową zaletą, dla tych co lecą pierwszy raz, jest fakt, że tak mniej więcej połowa pasażerów Twojego lotu uda się dokładnie w te same miejsca co Ty, więc będziesz spotykał co jakiś czas znajome twarze, żeby na końcu znaleźć się razem z nimi w tym samym tramwaju U47 i autobusie 440, a potem ustawić się w kolejce na lot powrotny. W razie czego, zawsze możesz poprosić o pomoc lub porozmawiać po polsku i wyjaśnić swoje wątpliwości, czy wysiadać na tym, czy może na kolejnym przystanku.

Dortmund da się „zwiedzić” w kilka godzin. Miasto jest świetnie skomunikowane z lotniskiem i wystarczy po wyjściu z samolotu udać się na pierwsze piętro terminala, tam po wyjściu kierować się na prawo. Autobusy jadące bezpośrednio z lotniska do centrum są droższe. Taniej można dojechać z przesiadką (Dortmund airport/terminal – Dortmund Hbf). Idziemy na autobus miejski nr 440 i dojeżdżamy do przystanku o nazwie Aplerbeck (w autobusie są wyświetlane nazwy przystanków). Tam przesiadamy się na tramwaj U47, który zawiezie nas do samego centrum. Całą tę drogę odbywamy na jednym 90 minutowym bilecie A Einzelticket, który kupujemy w autobusie 440 u kierowcy za 2,60 Euro (cena na styczeń 2015). Jeżeli planujemy 3 lub więcej przejazdów komunikacją miejską lub podróżujemy grupą (czyli od 2 osób) kupmy bilet jednodniowy. Nasze lenistwo i nieznajomość niemieckiego kosztowała nas 0,70 Euro - jeździliśmy na pojedynczych biletach ;) - przygotowując wpis, przeanalizowaliśmy cennik na stronie i raczej bardziej opłacalny jest bilet jednodniowy dla 2 osób.

Na miejscu jesteśmy około 8:30. W sobotę rano ulice Dortmundu są puste, co umożliwia ekspresowe „zwiedzanie” prawie całego centrum. O 9 otwierana jest Thier Galerie, więc można zacząć zakupy, kiedy nie ma jeszcze tłumów. Około 12 w sklepach i na ulicach miasta jest już tłoczno. Mieszkańcy robią zakupy i spotykają się „na mieście”. Nam bardzo sprzyjała pogoda i choć było dosyć zimno, nie padało i mogliśmy przespacerować się uliczkami centrum.  

Na Hansaplatz sprzedawcy rozkładają stragany, można tam też coś zjeść (stoiska z niemieckim fast foodem typu: kiełbaska w bułce (2 Euro), smażone ryby (ok. 5 Euro) i owoce morza (3.5 Euro), placki ziemniaczane (2.50 Euro), bułka ze śledziem itp. Miejscowi właśnie tam jedzą po zakupach, więc i my chcieliśmy spróbować. Zjedliśmy backfisch (smażoną rybę) z sosem i kalmary, nienasyceni spróbowaliśmy jeszcze wurst im brotchen – niemieckiej wersji hot-doga. Mieliśmy też okazję przekonać się o niemieckiej solidności. Mianowice – sprzedawca kiełbasek dał nam nie jedną a dwie sztuki, ponieważ stwierdził, że wcześniej dawał po jednej dużej, teraz ma mniejsze, więc należy się po dwie do bułki. Nasze wszystkie kulinarne wrażenia z Dortmundu możemy streścić w jednym zdaniu - następnym razem idziemy do Hindusa albo Chińczyka na ulicy Bruckstrasse ;)
 

Dwa lata temu jak byliśmy w grudniu, na tym samym placu był Jarmark Bożonarodzeniowy.




W Dortmundzie można całkiem miło spędzić kilka godzin. Dla fanów piłki nożnej obowiązkowym punktem zwiedzania jest oczywiście stadion Borussia Dortmund i sklepy dla fanów zespołu. Znajduje się tam też muzeum starych samochodów, muzeum aptekarstwa, muzeum kultury i sztuki (400 złotych monet z IV w.), muzeum przemysłu "Kopalnia Zollern", muzeum browarnictwa, DASA "Deutsche Arbeitsschutzaustellung", gmach Filharmonii Westfalii oraz słynny Westfalenpark z wieżą widokową i obrotową restauracją.


Zabytków nie ma dużo, ponieważ miasto ucierpiało podczas alianckich nalotów, ale ważniejszymi zabytkami są cztery kościoły znajdujące się w centrum miasta: romańsko-gotycki Marienkirche z ok. 1220, gotycki St. Reinold z XIII-XV w., gotycki St. Johannes z XIV-XV w., gotycki St. Peter z XIVw. 
W kościele św. Piotra znajduje się okazały ołtarz "Złoty Cud Westfalii", to 30 dębowych płaskorzeźb z 633 pozłacanymi postaciami, które opowiadają historię męki pańskiej. W kościele NMP jest jedno z najpiękniejszych dzieł ery średniowiecza, to ołtarz Conrada von Soest. Kościół św. Rajnolda znany jest z tego, że na dzwonnicę kościoła prowadzi 207 stopni.

W mieście możemy też oglądać budynki z XIX wieku, np. Altes Stadthaus (stary budynek Urzędu Miasta).


Dla nas punktem obowiązkowym podczas odwiedzania Dortmundu są też zakupy w Thier Galerie. Gdyby mi ktoś 10 lat temu powiedział, że będę latać samolotem do Niemiec na zakupy, bo bardziej się opłaca niż w Polsce, to bym nie uwierzyła. A jednak... 3 wielkie torby za ciuchami mówią same za siebie i gdyby nie limit małego podręcznego bagażu, to pewnie kupilibyśmy więcej rzeczy.


W automacie kupujemy 90 minutowy bilet (automaty są na każdym przystanku, przyjmują bilon, banknoty i karty, ale nie wiemy czy „polskie” visa i mastercard) i ze stacji Stadtgarten jedziemy tramwajem U47 do stacji Aplerbeck i przesiadamy się kawałeczek dalej na 440, który zawozi nas na lotnisko. W drodze na lotnisko spotykamy znajome twarze z samolotu. Jeśli lecimy tylko z bagażem podręcznym na lot do Katowic o 17:30 wystarczy, że pojedziemy autobusem 440 o 16:05. Wystarczy na spokojny dojazd i odprawę bezpieczeństwa. O 19 jesteśmy już w Katowicach.

Michael Ballack






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger