Prom, jak to prom, nie było sensu brać tego o 8:15, płynącego przez małą śliczna wysepkę, którą mieliśmy nadzieję zobaczyć, ponieważ na tym promie nie ma możliwości wyjścia na zewnątrz, a ze środka niewiele widać. Za to klimę mają tak zimną, że w ruch poszły polary i wszystkie kocyki Olafa. W końcu dotarliśmy: po 2 godzinach i 45 minutach, obejrzanym oficjalnie wydanym w Malezji filmie DVD-CAM „Hobbit” do portu.
lutego 11, 2013
Langkawi
Prom, jak to prom, nie było sensu brać tego o 8:15, płynącego przez małą śliczna wysepkę, którą mieliśmy nadzieję zobaczyć, ponieważ na tym promie nie ma możliwości wyjścia na zewnątrz, a ze środka niewiele widać. Za to klimę mają tak zimną, że w ruch poszły polary i wszystkie kocyki Olafa. W końcu dotarliśmy: po 2 godzinach i 45 minutach, obejrzanym oficjalnie wydanym w Malezji filmie DVD-CAM „Hobbit” do portu.
Afryka
(10)
Anglia
(4)
Azja
(37)
Bali
(9)
Bałkany
(18)
Bośnia i Hercegowina
(5)
Cypr
(15)
Czarnogóra
(9)
Czechy
(4)
Egipt
(2)
Europa
(171)
Francja
(18)
Grecja
(15)
Hiszpania
(18)
Holandia
(2)
Indonezja
(12)
Litwa
(4)
Majorka
(7)
Malezja
(9)
Malezja-Tajlandia-Singapur
(15)
Maroko
(7)
Niemcy
(21)
Norwegia
(1)
Podróże których nie było
(1)
Polska
(20)
Singapur
(7)
Szwajcaria Saksońska
(7)
Szwecja
(1)
Słowacja
(1)
Tajlandia
(13)
Teneryfa
(10)
Tunezja
(1)
Wielka Brytania
(4)
Wyspy Kanaryjskie
(10)
Węgry
(11)
Włochy
(22)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz