lutego 19, 2013

Singapur - Marina Bay


Po przylocie musieliśmy trochę odpocząć. Po krótkiej drzemce poszliśmy na spacer do Marina Bay. Nasz hotel Fragrance Crystal położony jest w dzielnicy Geylang – można ją określić jako chińską dzielnicę, wcale nie tak czystą i schludną, jak myślałam. Ta singapurska słynna czystość i porządek, brak papierków na ulicy, faktycznie jest, ale nie tu. Ta dzielnica nie różni się zbytnio od dzielnicy chińskiej w Malezji, co nam oczywiście nie przeszkadza. Skoro jesteśmy w dzielnicy chińskich jadłodajni, weszliśmy coś zjeść do jednej z nich.
Pomimo menu nie mieliśmy pojęcia co zamówić, chyba potwierdza się opinia, że jeśli nie znasz się na  chińskiej kuchni, bez przewodnika kulinarnego może nie smakować ;) Nam, to co wybraliśmy, nie smakowało, chyba, że kiepsko trafiliśmy. Zamówiliśmy zupę z baraniny i gulasz z wieprzowiny, do tego chińskie pierożki z kapustą i wieprzowiną, z jakiem i szczypiorkiem, i jeszcze z jakimś mięsnym farszem, do tego miska ryżu na parze.

Na szczęście widok singapurskich, kolonialnych ulic oraz wieżowców z Mariną na czele skutecznie łagodził wszelkie niedogodności trawienne. Cóż mogę powiedzieć?  Taki widok zapiera dech w piersi. Wszystko dopieszczone, pięknie podświetlone, atmosfera gorącego, parnego wieczora, połączona z widokiem pokazu światła i dźwięku. Monumentalna wielkość hoteli i wieżowców robią wrażenie w zasadzie trudne do opisania. Spacer po Marinie wieczorową porą mogę śmiało polecić wszystkim. Nie przeszkadzał nam nawet padający deszcz i gorące, tropikalne powietrze.

Widzieliśmy, jak się później okazało,  dwa razy ten sam pokaz woda-światło-dźwięk. Od Strony Lwa (Merlion) z widokiem na słynny hotel w kształcie łodzi - Marina Bay Sands. Drugi raz pod hotelem, po przeciwnej stronie zatoki. Tam zobaczyliśmy ten pokaz, w takim wydaniu, jak trzeba -  mocne dźwięki, bańki mydlane, hologramy wyświetlane na mgiełce, lasery i czego tam jeszcze nie było…W każdym razie tych pokazów jest kilka i można je zobaczyć jednego wieczora z 2 stron zatoki.

W czasie spaceru wokół zatoki, w amfiteatrze obok gmachy opery, oglądaliśmy występy zespołów tradycyjnej chińskiej muzyki instrumentalnej. Po drodze widzieliśmy pozostałości ogromnych plandek i makiet ze smokami i innymi postaciami, które jeszcze niedawno uczestniczyły w noworocznym korowodzie. Szkoda, że nie trafiliśmy na taki. Rozmiar leżących makiet pozwalał wyobrazić sobie to widowisko. Zmęczeni wczesną pobudką i pełni wrażeń wróciliśmy do hotelu, żeby w końcu się wyspać.

Do Marina Bay najwygodniej dojechać metrem (LRT) do stacji City Hall i po drodze do zatoki zobaczyć kolonialne: katedrę św. Andrzeja, Parliament, Art House.

Można też dojechać do stacji Bayfront mieszczącej się pod Marina Bay Sands.

Widoki z basenu Marina Bay Sands

Singapore


Singapore
Singapore Marlion

Singapore Flyer

Singapore

Marina Bay

Singapore



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger