lutego 15, 2010

Drugi dzień w Bangkoku


Dzisiaj drugi dzień w Bangkoku. Zwiedzaliśmy Wielki Pałac i Wat Phra Khaew oraz Wat Pho i Wat Arun – taki maraton po świątyniach. Opisywać nie będziemy, bo nie jesteśmy w stanie opisać tych cudnych wrażeń. Na pewno warto mieć na to wszystko więcej czasu, żeby nie pędzić, tylko delektować się tą architekturą, posiedzieć w świątyni, zapalić kadzidełko…




Czytaliśmy na forach o "tuktukowcach i majfrendach" i wszystko się zgadza. Wciskają dokładnie te same kity każdemu o zamkniętej świątyni i wielkim Buddzie, do którego tylko oni mogą nas dowieźć.

Wat Arun można zwiedzać tylko do 18. My mieliśmy plan, żeby być tam o zachodzie słońca ok. 19:30, ale jakoś wyszło, że byliśmy wcześniej i okazało się, że pan kazał wszystkim wychodzić po 18.

Dziś nastąpiła mała zmiana planów, tzn. postanowiliśmy jeszcze jedną noc spędzić w BKK.


Jutro China Town, pałac Vinnanmek i nie tylko…Aha kupiliśmy kartę pre paid TRUE MOVE (sim inter) na rozmowy międzynarodowe do Polski wychodzi na stacjonarne 2 TBH, na komórki 8 TBH przez kod 00600 lub 18 thb do wszystkich przez kod 006 (TEPSA rulez ;)) Na razie ta promocja jest do 4 marca – może przedłużą, kartę spokojnie kupicie w 7/11 (szczegóły na truemove.com lub truemove.net ).

Dzisiaj z jedzonka zaliczyliśmy: zupa tajska na śniadanie (Maciek), ja nie byłam taka odważna, ale było to lepsze niż moje ‘continental breakfast’ (Aga), potem sok z kokosa (pychota za 2 zeta), pad thai (Aga), które było pyszne i ryż coś tam (Maciek) – ryż miał być z owocami morza, ale pan nie zrozumiał, bo znał tylko słowo cziken, więc "sifut" okazał się "czikenem". Teraz idziemy na coś dobrego, na razie.























 
 
 

 

 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 




 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger