Znajduje się tu nawet biuro pielgrzyma, gdzie można nabyć książeczki, w których zbiera się pamiątkowe stemple ze wszystkich ważnych punktów na drodze św. Jakuba. W biurze pielgrzyma można też poszukać jakiegoś noclegu. Miasteczko oferuje sporo hoteli i hotelików, sklepy z wyposażeniem dla wędrowców, sklepiki z pamiątkami, restauracje, bary i kawiarenki – a wszystko to w cudownie położonym miasteczku. Wąskimi brukowanymi uliczkami dochodzimy do cytadeli, skąd roztacza się łady widok na pobliskie wzgórza.
Siadamy na ławce, zajadamy bagietki i delektujemy się krajobrazem. Chcemy wejść do Eglise Notre Dame de l'Assomption, ale kościół jest otwarty tylko w wyznaczonych godzinach i akurat teraz jest zamknięty. Sam spacer po miasteczku jest bardzo przyjemny, najlepiej być tutaj w około południa, kiedy cała Francja je obiad, więc turyści i pielgrzymi znikają ze starych brukowanych uliczek, jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, żeby zająć stolik w jednej z restauracji. Wtedy to korzystamy z okazji do robienia najładniejszych zdjęć. Trzeba przyznać, że stare miasto jest małe, składa się na nie kilka uliczek, więc w sezonie jest dość tłoczno.
Spacerując, przypadkiem natrafiamy na lody rzemieślnicze i przemiłą panią, która w języku francuskim tłumaczy, dlaczego lody truskawkowe mają w jej lodziarni bladoróżowy, a nie czerwony kolor. Daje nam skosztować trochę swoich lodów i… Niebo w gębie! Najlepsze lody, jakie jedliśmy. Truskawka okazuje się być prawdziwą truskawką, podobnie lody o innych smakach – śmietankowe, czekoladowe. Mniam! Czas jednak ruszać w dalszą drogę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz