października 26, 2017
To tutaj Nicolas Cage zjadł schabowego, a Tarantino stwierdził: „Muszę tu wrócić”
Dodatkowo, nad miastem unosi się mgiełka tajemnicy związana z anonimowym darczyńcą. Od 1995 roku, zawsze wraz z nadejściem wiosny, anonimowy ofiarodawca przekazuje miastu pół miliona euro. Tajemniczy mecenas stawia tylko jeden warunek - pieniądze muszą zostać przeznaczone na renowację kamienic, a on musi pozostać anonimowy. Miasto ma w sobie to coś. Nie wiem, czy sprawiają to piękne zabytki, czy lata historii. W powietrzu czuć nostalgię - szczególnie, gdy spacerujemy wzdłuż rzeki i mówimy Olafowi, że kiedyś nie wolno było Polakom przechodzić bez pozwolenia na drugą stronę. Pamiętam też, jak nieoczekiwanie pewien mieszkaniec Zgorzelca, który siedział obok nas w restauracji, wspominał: „Tego mostu tu wcześniej nie było”. Spoglądał w dal na drugi brzeg, niegdyś tak odległy politycznie i kulturowo, a dzisiaj połączony mostem dla pieszych, prowadzącym wprost do bramy kościoła świętych Piotra i Pawła.
W
Goerlitz słynne są przepiękne, szerokie bramy domostw, w których
mieścił się cały zaprzęg konny.
Bogate kupieckie domy stoją
niezmiennie po dziś dzień, a miasto zachowało nienaruszony układ
urbanistyczny z dwoma rynkami. Starówka robi na nas duże wrażenie!
Oglądamy odrestaurowane uliczki, kamienice, place i skwery, potem
odwiedzamy świetne place zabaw dla dzieci i deptak nad Nysą. Jest
czysto, ładnie, bezpiecznie.
A przy wejściu do parku stylowa toaleta
W Görlitz zależało mi też na
zobaczeniu budynków występujących w filmach. Bardzo żałowałam,
że nie dane mi było oglądać wnętrza secesyjnego domu towarowego
Warenhaus, gdzie powstały zdjęcia do Grand Budapest Hotelu. Budynek
był remontowany, więc mogę tylko powtórzyć słowa Tarantino:
„Muszę tu wrócić” .
Nocujemy
w pobliżu parku miejskiego po polskiej stronie, blisko w Domu
Kultury, który oczywiście zwiedzamy. Budynek wygląda jak mały
Reichstag, jednak po zmroku w parku robi się nieprzyjemnie.
Na obiad
wybieramy restaurację mieszczącą się w starym młynie przy
moście. Do Piwnicy Staromiejskiej na obiad przychodzą Niemcy, bo
taniej i smacznie. Ba, tu jadali też członkowie ekip filmowych.
Nicolas Cage przyjechał do polskiego Zgorzelca, żeby szukać śladów
filozofa Jakuba Boehme, którym się fascynuje. Aktor zamówił w
restauracji obiad. Zjadł rosół, potem śledzia w śmietanie,
pieczone ruskie pierogi a na koniec schabowego z zasmażaną kapustą.
Restaurację odwiedzali też znani polscy politycy oraz gwiazdy
polskiej sceny muzycznej. Drugiego dnia jedliśmy w osławionej
restauracji Przy Jakubie, jednak, choć wnętrze bardzo ładne,
jakość podanego jedzenia i obsługa pozostawiała wiele do
życzenia.
ładne wnętrze restauracji Przy Jakubie
Zgorzelec/Goerlitz zawsze tylko mijam, nie udalo mi sie jeszcze zwiedzic tego miasta, a takie piekne :)
OdpowiedzUsuńWarto się zatrzymać i pozwiedzać! Niemcy organizują nawet wycieczki śladami ekip filmowych :)
Usuń