sierpnia 31, 2018

Bałkańska przygoda – Počitelj w Bośni i Hercegowinie

Bałkańska przygoda – Počitelj w Bośni i Hercegowinie


Historia tego miasta jest bardzo krwawa i sięga już za czasów rzymskich, kiedy wybudowano pierwszą twierdzę. Swoją siedzibę mieli tu nawet piraci, którzy grasowali na wodach Morza Adriatyckiego. W kolejnych stuleciach twierdzę zajmowali i rozbudowywali Węgrzy oraz Turcy (XVIII). W czasach współczesnych większość mieszkańców Pocitelja stanowili muzułmańscy Bośniacy. W czasie wojny (w latach 90 – tych XX w.) byli oni celem ataków zarówno Serbów, jak i Chorwatów – większość wymordowano. Wówczas ucierpiały także najważniejsze zabytki miasta. 
Kiedy wchodzimy przez bramę, a później pod górę kamiennymi schodkami pniemy się kierunku twierdzy (wstep bezpłatny), naszym oczom ukazuje się piękny widok na okolicę.
 

Zwiedzmy meczet (za opłatą 3 E)



 Sok z róży - zmrożony! Minam....






Miasto jest przepięknie położone nad Nertwą, która przybiera latem niesamowite szmaragdowe kolory. 



Kolejny wpis z tej podróży

sierpnia 30, 2018

Bałkańska przygoda – Wodospady Kravice w Bośni i Hercegowinie

Bałkańska przygoda – Wodospady Kravice w Bośni i Hercegowinie


Podobno jest to mniej znana wersja Plitwickich Jezior, ale znamy też opinie, że kto widział Plitwickie, nie ma po co jechać na Kravice, bo w porównaniu wypadają nędznie. Jednak my  Plitwickich Jezior jeszcze nie widzieliśmy, więc nie będziemy porównywać, natomiast dużą zaletą tych wodospadów jest możliwośc pływania w przepięknej scenerii.


Wstęp za 3 osoby oraz opłata za parkowanie samochodu wyniosła w sumie 10 E. Woda nie jest ciepła, ale nie tak zimna jak woda z górskiego potoku, więc warto zabrać kostium i się schłodzić przy 37 stopniach. Jedyne co może męczyć, to liczne wycieczki przybywające na miejsce około południa, więc im wcześniej tu się znajdziemy, tym lepiej. My dotarliśmy po godzinie 10, a wszystkie wycieczki z Dalmacji przyjeżdżają około 12. Co chwilę słyszymy język polski, czeski i węgierki oraz rosyjski.

 





sierpnia 30, 2018

Bałkańska przygoda – Mostar w Bośni i Hercegowinie

Bałkańska przygoda – Mostar w Bośni i Hercegowinie


Nasze pierwsze wrażenia z Mostaru – wow! Bajkowe, orientalne miasteczko. Do godziny 11 prawie nie ma ludzi, około 12 zaczynają się zjeżdżać duże wycieczki zorganizowane, a późnym popołudniem i wieczorem znowu mamy luz, więc najgorzej tu trafić w godzinach od 12 do 15. Dotarliśmy tu wieczorem i od razu poszliśmy zobaczyć miasto. Nasz hostel położony jest w samym centrum, orientalnego charakteru nadaje mu położenie tuż obok minaretu i meczetu. Mostar niby jest europejski, ale wszystko co najładniejsze i przyciąga turystów, znajduje się po stronie bośniackiej, muzułmańskiej. Jest to najbardziej orientalne miejsce na Bałkanach, jakie odwiedziliśmy. Prawdopodobnie taki sam klimat odnajdziemy w Sarajewie, ale nie udało nam się tam dotrzeć, bo nie starczyłoby czasu. W Mostarze warto zrobić pamiątkowe zakupy, bo nigdzie indziej nie spotkaliśmy takiej różnorodności orientalnych towarów: ręcznie robione torebki, ozdoby, naczynia, sztućce, zestawy do parzenia kawy po bośniacku, szale i ubrania, pięknie zdobione lampki i inne pamiątki wystawiane na kolorowych kramach, od których aż kręciło się w głowie. Mieliśmy nawet zamówienie od znajomych, żeby kupić szale, więc szukaliśmy sklepiku z dobrą ceną za zakup większych ilości. Polecamy sklepik położony w dość charakterystycznym miejscu. Wchodzi się do przejścia, gdzie znajduje się meczet, naprzeciwko fontanny jest kilka sklepów. Polecany sklep znajduje się pośrodku (4 w kolejności), a przed wejściem rosną trzy małe palmy. Ta pani miała szale inne niż wszyscy, była bardzo miła i cierpliwa, doradzała i pokazywała różne kolory – gładkie i eleganckie. 



Olaf dostał też w prezencie pamiątkę, co było bardzo miłe. Kiedy tak kupowaliśmy i wybieraliśmy szale, zapytałam o coś, co bardzo mnie interesowało już od dłuższego czasu. Jak to jest, że w Bośni wszyscy doskonale mówią po angielsku? Odpowiedź jest smutna – powodem jest wojna. Gdy wybuchła wojna, sprzedawczyni miała 17 lat i współpracowała z różnymi organizacjami międzynarodowymi pomagającymi ofiarom wojny. Wielu ludzi i dzieci poznało język angielski z powodu stacjonujących tutaj wojsk amerykańskich. Sprzedawczyni wspomina czas, gdy język angielski był na tych terenach prawie jak drugi język urzędowy. Mimo trudnego tematu wojny, mówiła chętnie i otwarcie. Stwierdziła, że czas leczy rany, że trzeba dalej żyć i nie chować urazy. Oprócz zakupów główną atrakcją jest oczywiście zwiedzanie starego miasta z jego meczetami (cudowny widok na most mamy z minaretu) i samym mostem oczywiście. 










Dodatkową atrakcją są skoki z mostu. Od godziny 11 co pół godziny skoki są powtarzane. Przy moście znajduje się klub skoczków do wody. Wszystkie soki odbywają się po południowej stronie mostu. Jeśli zobaczycie dobrze zbudowanego faceta w kąpielówkach chodzącego po krawędzi mostu, to zbliża się czas skoków. Oczywiście jego koledzy zbierają po 1 E do czapeczki.



Skoczek musi trafić dokładnie w to miejsce!







 Warto zobaczyć też krzywy most – pierwowzór właściwego mostu. Został zrobiony, żeby sprawdzić, jak się zachowa i jak długo wstrzyma. 



Stare miasto w Mostarze jest maleńkie, ale zwiedzanie z zatrzymaniem się na jedzenie i bośniacką kawę może zająć sporo czasu. Kawa po bośniacku to kawa po turecku parzona w tygielku. Jest bardzo mocna i szybko stawia na nogi. W sierpniu 2017 kosztowała 2E. Mostar zrobił na nas duże wrażenie, ale warto przed przyjazdem tutaj poznać tragiczną historię tego Miasta i samego mostu, który dzisiaj łączy dwa narody i dwie różne religie. Każdy dom, kram z pamiątkami, a przede wszystkim most to milczący świadkowie historii i poplątanych ludzkich losów. Historii tej dawnej i tej całkiem nieodległej z lat 90 XX wieku. 




sierpnia 29, 2018

Bałkańska przygoda – Blagaj w Bośni i Hercegowinie

Bałkańska przygoda – Blagaj w Bośni i Hercegowinie


Blagaj znajduje się blisko Mostaru w górach i jest znany z powodu klasztoru derwiszów, który można zwiedzać.



 Gorąco!!!



Obok klasztoru jest jaskinia, z której wypływa źródło rzeki Buna, niezwykle czyste i przejrzyste. Miejscowi nabierają wodę prosto z rzeki i piją. 

 

 Wokół znajdziemy wiele malowniczo położonych restauracji, a najlepszy punkt widokowy do zdjęć znajduje się nie po stronie klasztoru, tylko trzeba przejść mostem na druga stronę rzeki. 


 Tu też spędziliśmy około godziny, ale musieliśmy uciekać, bo rozpętała się burza w bardzo parny i gorący dzień (37 stopni!). 

 Uderzenie pioruna spowodowało nawet miejscowy pożar, który widzieliśmy w drodze powrotnej. 

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger