sierpnia 17, 2013
sierpnia 16, 2013
Pirna i Rathen
W końcu
nadszedł taki dzień, że trzeba odpocząć, oczywiście nie od
zwiedzania, tylko od wspinaczki. Pierwszy plan był taki, że
chcieliśmy zobaczyć czeską Szwajcarię i dojść do Prawczickiej
Bramy, ale wczoraj zrezygnowaliśmy. Po śniadaniu jedziemy do Pirny,
a później do kurortu Rathen. W Pirnie parkujemy samochód pod
kaufladem i po szybkich zakupach zostawiamy go tam i pieszo idziemy
przez park za szpitalem na starówkę. Wychodzimy chyba w najwyższym
punkcie starego miasta, czyli na tarasach zamkowych. Do samego zamku
nie wchodzimy, tylko kierujemy się w stronę rynku. Tam w informacji
turystycznej dostaję mapkę miasta z zaznaczonymi i opisanymi
atrakcjami. Spacer po Pirnie bardzo nam się podoba, Olaf śpi, a my
spokojnie oglądamy śliczne kamienice, kościół, ratusz i na
chwilę zatrzymujemy się też przy promenadzie nad Łabą. Od
momentu wejścia na starówkę, uderzyła nas liczba remontowanych
domów. Początkowo nie wiedzieliśmy, dlaczego prawie cała starówka
jest w remoncie, ale szybko się okazało, że
sierpnia 15, 2013
sierpnia 14, 2013
sierpnia 13, 2013
sierpnia 12, 2013
sierpnia 11, 2013
maja 02, 2013
Wilno - dzień czwarty
Kolejny dzień przeznaczamy na wejście
do bazyliki i na wieżę Giedymina. Zgodnie stwierdzamy, że lepsze widoki
są jednak z wieży kościoła. Za to tu widać rozległą panoramę nowego
miasta i rzekę. Następnie jedziemy autobusem miejskim do kościoła św.
Piotra i Pawła. Kościołów w Wilnie jest tak dużo, że po pewnym czasie czuć przesyt, ale
gdy zobaczyliśmy TEN to przyznajemy, że jest jedyny w swoim rodzaju. Barok z reguły
kojarzy się z kapiącym złotem, a tu wszystko jest białe. Mimo tłumów
wewnątrz, byliśmy zachwyceni!
maja 01, 2013
Wilno - dzień trzeci: zamek w Trokach i cmentarz na Rossie
Nowy dzień, piękna pogoda, więc jedziemy za miasto zobaczyć słynny zamek
w Trokach i karaimskie domki. Zamek jest bardzo zadbany i z pewnością
robi wrażenie jego położenie. Wewnątrz niestety bardzo wiele wycieczek i
tłumy, ale tego nie da się uniknąć w takich miejscach. Luźno robi się
mniej więcej w porze obiadowej, gdy zorganizowane grupy jadą na posiłek.
My też wybieramy karczmę serwującą pierożki. Po zwiedzaniu zamku
warto pospacerować dookoła jeziora.
kwietnia 30, 2013
Wilno - dzień drugi
Drugiego dnia rano zaczynamy zwiedzanie
od wizyty na hali targowej i do dzisiaj żałuję, że nie kupiliśmy tam
jednej kiełbas czy innych wyrobów wędliniarskich od babuszki. Warto tam
zajrzeć ze względu na specyficzny klimat, oczywiście tylko dla osób
jedzących mięso. Od razu do głowy przychodzi mi slogan „wędliny takie
jak dawniej”. Później powtarzamy tę samą trasę, co dnia poprzedniego,
żeby wejść do miejsc, które były zamknięte i oczywiście zobaczyć te same
budynki w piękny słoneczny dzień.
kwietnia 29, 2013
Wilno - dzień pierwszy
Do Wilna z Katowic nie ma bezpośredniego połączenia, ale z wygodną
przesiadką w Oslo można tam dolecieć w kilka godzin. Wylatujemy skoro świt
i po południu jesteśmy już w Wilnie. W Oslo kilka godzin na lotnisku, przed samym wylotem wszystkich pasażerów
bardzo dokładne sprawdzali celnicy z psem. Ciekawe, dlaczego? Jeszcze
nigdy nie byliśmy świadkami obwąchiwania wszystkich czekających w
kolejce do wejścia pasażerów. Jeśli miałby to być przemyt, to trochę w
dziwnym kierunku, bo to raczej do Norwegii ktoś mógłby chcieć coś
szmuglować, ale kto wie…
lutego 21, 2013
Singapur - Gardens by the Bay i podsumowanie wyjazdu
Dzisiejszy dzień
postanowiliśmy spędzić na luzie w Gardens by the bay. Jest to
stosunkowo nowa atrakcja (jeszcze niedawno była w budowie), ale już
przyciąga tłumy i nie ma się co dziwić! Dojazd jest dziecinnie
prosty, wystarczy dostać się kolejką MRT do stacji Bayfront (pod hotelem Marina Bay Sands) i stąd iść za drogowskazami do ogrodów.
lutego 20, 2013
Sentosa
Przed południem udaje
nam się wyjść z hotelu, pieszo idziemy do najbliższej stacji
metra Kallang i tam już bez problemów udajemy się na Sentosę –
sztuczną wyspę, pełną bogatych resortów i licznych atrakcji dla
dorosłych i dzieci. Na samej Sentosie nieco pobłądziliśmy,
ponieważ zamiast wziąć kolejkę, poszliśmy pieszo. Trochę nas
to zirytowało, ale w końcu dojechaliśmy do Podwodnego Świata.
lutego 19, 2013
Singapur - Marina Bay
Po
przylocie
musieliśmy trochę odpocząć. Po krótkiej drzemce poszliśmy na
spacer do Marina Bay. Nasz hotel Fragrance Crystal położony jest w
dzielnicy Geylang – można ją określić jako chińską dzielnicę,
wcale nie tak czystą i schludną, jak myślałam. Ta singapurska
słynna czystość i porządek, brak papierków na ulicy, faktycznie
jest, ale nie tu. Ta dzielnica nie różni się zbytnio od dzielnicy
chińskiej w Malezji, co nam oczywiście nie przeszkadza. Skoro jesteśmy w
dzielnicy chińskich jadłodajni, weszliśmy coś zjeść do jednej z nich.
lutego 19, 2013
Koh Lipe - Langkawi – Singapur
Ostatni dzień na Koh
Lipe spędzamy na plaży. Łódź na Langkawi mamy dopiero o 16, ale
powiedziano nam, żeby być ze 2 godziny wcześniej. Nie ma sprawy,
bo odprawa celna to po prostu mała budka na plaży, gdzie pokazuje
się wydruk z Internetu i wymienia na bilet, a potem obsługa zabiera
paszporty, które dostajesz dopiero na miejscu. Bagaże też zostawia
się w budce i nie trzeba ich, ani paszportów pilnować ostatniego
dnia. To nam bardzo pasuje. Idziemy jeszcze na śniadanie, potem na
plażę, potem znowu coś z knajpki, ale tym razem na wynos, do tego
jakieś owoce: mango, papaja, ananas i jeszcze może godzinka na
plaży z krystalicznie lazurową i czystą wodą i żegnaj piękna
Koh Lipe!
lutego 16, 2013
lutego 14, 2013
Koh Lipe - co jedliśmy, gdzie spaliśmy
Tak mogę spędzać każde walentynki co roku. Piękna plaża, ciepła lazurowa woda, 29 stopni i bezchmurne niebo. Wieczorem kolacja: zupa z zielonego curry z owocami morza i zielonymi bananami, na drugie ryż z owocami morza i kurczakiem zapiekany w ananasie i zmrożony szejk owocowy ananasowo-bananowy, a na deser ananas.
lutego 13, 2013
Koh Lipe - rajska wyspa tajska
Jesteśmy w
Tajlandii!!! Nic nie pisałam pierwszego dnia, bo musiałam odpocząć
i ochłonąć, a poza tym mowę nam odjęło ;)
Koh Lipe - jedna z najładniejszych wysp, jakie widzieliśmy. Jeśli ktoś wyobraża sobie raj na ziemi, taki dosłownie jak z filmu, czy podrasowanego folderu reklamowego biur podróży, to tu właśnie tak jest! Rajskie plaże i to kilka do wyboru do koloru, palmy kokosowe, egzotyczna roślinność, mili i uśmiechnięci Tajowie, małe chatki bambusowe na całej wyspie zamiast wielkich hotelowych molochów.
lutego 12, 2013
Langkawi - Sky Bridge
Pogoda taka sobie, jest
ciepło, duszno i pochmurno. Rano jedziemy taksówką około 20 km do
Oriental Village, gdzie znajduje się kolejka na najwyższe
wzniesienie na wyspie i podniebny most. Taksi kosztowała 26 zł w jedną stronę. Po drodze widać dziką plaże, a na niej
małpy, dalej na polankach wolno pasące się bawoły. Sama „wioska
orientalna” to głównie sklepy i knajpki, ale bardzo ładnie
urządzone, typowe rodzinne i mocno komercyjne miejsce, ze sztucznym
stawem i rybkami, placami zabaw, królikarnią, gdzie dzieci mogą
uganiać się za króliczkami i je karmić. Oczywiście
najważniejszym punktem jest kolej linowa.
lutego 11, 2013
Langkawi
Wstajemy wcześnie rano
i o 7 jedziemy do przystani promowej. Wymieniamy jako pierwsi bilety
(prom odpływa o 8:15, ale trzeba być wcześniej). Całe szczęście,
że mieliśmy porobione wcześniej rezerwacje, bo drugi dzień świąt
Chińskiego Nowego roku to nie jest najlepszy czas na podróżowanie
w ciemno. Widzieliśmy ludzi rozpaczliwie próbujących dostać
jakieś bilety, ale wszystko było wyprzedane.
lutego 10, 2013
Penang
Noc była ciężka, bo
to w końcu była to przecież noc sylwestrowa. Od godziny 23:30
widać było wielkie poruszenie w naszym hotelu, nawet dzieci w
piżamach wychodziły na dwór. Zaczęło się jeszcze przed północą
i to tuż pod naszymi oknami, a później dalej i dalej. Dosłownie,
jakby eksplodowała hurtownia fajerwerków. Olaf
już zasnął, a my musieliśmy bardzo wcześnie wstawać i nie dane nam było
doświadczyć drugiego sylwestra w tym roku, a szkoda. O 8 rano pojechaliśmy z
Tanah Rata autobusem do Penangu.
lutego 09, 2013
Cameron Highlands - herbata, truskawki i bomba!
lutego 08, 2013
Brinchang w Cameron Highlands
8 luty – dzień
transferowy z Kuala Lumpur jedziemy do Tanah Rata i Brinchang, czyli
w góry na plantacje herbaty. Jest to około 4 godzin jazdy od
stolicy. Właśnie teraz Olaf śpi u Maćka na kolanach, a ja piszę
w autobusie. Jedziemy bardzo ‘wypasionym’ busem Unititi Express,
którego główną zaletą jest komfort jazdy: czysto, wygodnie,
działa klima. W autobusie jest mniej rzędów niż w zwykłych
busach i w każdym rzędzie nie po 4, a 3 siedzenia z wielkimi
fotelami rozkładanymi prawie do pozycji leżącej i wysuwanymi
podnóżkami. Autobus jedzie z Kuala Lumpur prosto do Tanah Rata i
nie ma po drodze przystanków.
lutego 07, 2013
Kuala Lumpur - Batu Caves i Central Market
Wstaliśmy o 2 rano
polskiego czasu, żeby w końcu przestawić się na czas malajski. Na
śniadanie wybraliśmy stoisko chińskie. Maciek miał niezbyt
smaczną zupę, Tomek ryż, a ja noodle. Spróbowaliśmy, ale kuchnią
chińską w tym wydaniu nie jesteśmy szczególnie zachwyceni. Za to
śniadanko zapłaciliśmy jednak tylko 16 zł na 3 osoby. Potem
spróbowaliśmy jeszcze pysznego ciasteczka na ostro z kurczakiem i
aromatycznymi przyprawami. Kolejką KTM pojechaliśmy do Batu Caves – hinduskiej świątyni w jaskiniach.
lutego 06, 2013
Kuala Lumpur i Petronas Towers
No i w końcu jesteśmy
w Azji. Droga była męcząca i dłuuuuga. Najpierw z Katowic do
Warszawy Polskim busem za 6 zł, potem w Warszawie spotkanie z
rodzinką (buziaczki :)) i nocleg, a następnego dnia odlot z
Warszawskiego lotniska do Doha.
Lot katarską linią nas trochę zwiódł, z dwóch powodów. Po pierwsze, lecieliśmy już kiedyś z Qatar Airways i lot był zdecydowanie przyjemniejszy i lepszym samolotem niż tym z Warszawy, po drugie – zgubili nam wózek dla Olafa. Samolot jakiś taki ciasny, tylko jedna toaleta na tyłach samolotu powodowała zwyczajnie korki, ale na szczęście dłuższy lot, tzn. z Doha do Singapuru był zdecydowanie przyjemniejszy. Nocka w Doha nie należała do łatwych, ale z drugiej strony jest to najbardziej przyjazne lotnisko dla ‘śpiących na lotniskach’, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. W wydzielonych i zaciemnionych pokojach z leżakami można odpocząć i jest bardzo cicho. To te leżaczki w lewej dolnej części planu. Jest i druga strefa leżaków, większa, otwarta i nie zaciemniona - na planie na prawo od Al Jazeera. Kolejny lot już zdecydowanie bardziej komfortowym samolotem, to dobrze, bo trwał ponad 7 godzin. Zarówno na jednym, jak i na drugim odcinku linia lotnicza zadbała, żebyśmy mieli miejsca dla rodziny z dzieckiem i kołyskę do dyspozycji. Olaf dostał malowanki i zestaw kosmetyków, ale najbardziej podobały mu się pokładowe komputery z filmami i muzyką.
Lot katarską linią nas trochę zwiódł, z dwóch powodów. Po pierwsze, lecieliśmy już kiedyś z Qatar Airways i lot był zdecydowanie przyjemniejszy i lepszym samolotem niż tym z Warszawy, po drugie – zgubili nam wózek dla Olafa. Samolot jakiś taki ciasny, tylko jedna toaleta na tyłach samolotu powodowała zwyczajnie korki, ale na szczęście dłuższy lot, tzn. z Doha do Singapuru był zdecydowanie przyjemniejszy. Nocka w Doha nie należała do łatwych, ale z drugiej strony jest to najbardziej przyjazne lotnisko dla ‘śpiących na lotniskach’, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. W wydzielonych i zaciemnionych pokojach z leżakami można odpocząć i jest bardzo cicho. To te leżaczki w lewej dolnej części planu. Jest i druga strefa leżaków, większa, otwarta i nie zaciemniona - na planie na prawo od Al Jazeera. Kolejny lot już zdecydowanie bardziej komfortowym samolotem, to dobrze, bo trwał ponad 7 godzin. Zarówno na jednym, jak i na drugim odcinku linia lotnicza zadbała, żebyśmy mieli miejsca dla rodziny z dzieckiem i kołyskę do dyspozycji. Olaf dostał malowanki i zestaw kosmetyków, ale najbardziej podobały mu się pokładowe komputery z filmami i muzyką.
lutego 04, 2013
Malezja, Tajlandia, Singapur - przed wyjazdem
Po tym, jak nie pojechaliśmy do Indonezji w 2011 roku, postanowiliśmy, że
przyjdzie jeszcze taki czas, kiedy do Azji jeszcze wrócimy. Decyzja
zapadła pewnego jesiennego wieczora, przy okazji fantastycznej
promocji linii Qatar Airways.
Oferta wieloodcinkowa okazała się bardzo atrakcyjna, jak na 5* linię lotniczą. Wylot z Warszawy i powrót do Mediolanu, a z Bergamo do Katowic, to już pikuś. Bilety w takich cenach kupuje się naprawdę szybko i dopasowuje daty wyjazdu do ceny, a nie odwrotnie. W rezultacie trafimy w sam środek obchodów Nowego Chińskiego Roku, dlatego martwiliśmy się o dostępność w miarę tanich noclegów, więc zrobiliśmy przed wyjazdem rezerwacje. Gdybyśmy wybrali styczeń, byłoby zdecydowanie taniej. Faktycznie, to kupowanie biletów z Bergamo do Katowic okazało się największym problemem, bo cena z Mediolanu do Katowic, jak na złość, w naszej dacie była niesamowicie wysoka, ale w końcu się doczekaliśmy, spadała.
No i właśnie teraz zaczynamy pakowanie i ostatnie przygotowania do podróży. Wprawdzie z Olafkiem już wyjeżdżaliśmy, ale nigdy tak daleko i na tak długo. Tym razem nie będzie wynajmowanych na miejscu samochodów i apartamentów z aneksem kuchennym. Będą przeloty, przejazdy środkami komunikacji publicznej, autokary, promy, łodzie motorowe, małe hoteliki bez okien, bungalowy z bambusa i moskitiery. Mamy zamiar odwiedzić 3 kraje: Singapur, Malezję i Tajlandię.
Oferta wieloodcinkowa okazała się bardzo atrakcyjna, jak na 5* linię lotniczą. Wylot z Warszawy i powrót do Mediolanu, a z Bergamo do Katowic, to już pikuś. Bilety w takich cenach kupuje się naprawdę szybko i dopasowuje daty wyjazdu do ceny, a nie odwrotnie. W rezultacie trafimy w sam środek obchodów Nowego Chińskiego Roku, dlatego martwiliśmy się o dostępność w miarę tanich noclegów, więc zrobiliśmy przed wyjazdem rezerwacje. Gdybyśmy wybrali styczeń, byłoby zdecydowanie taniej. Faktycznie, to kupowanie biletów z Bergamo do Katowic okazało się największym problemem, bo cena z Mediolanu do Katowic, jak na złość, w naszej dacie była niesamowicie wysoka, ale w końcu się doczekaliśmy, spadała.
No i właśnie teraz zaczynamy pakowanie i ostatnie przygotowania do podróży. Wprawdzie z Olafkiem już wyjeżdżaliśmy, ale nigdy tak daleko i na tak długo. Tym razem nie będzie wynajmowanych na miejscu samochodów i apartamentów z aneksem kuchennym. Będą przeloty, przejazdy środkami komunikacji publicznej, autokary, promy, łodzie motorowe, małe hoteliki bez okien, bungalowy z bambusa i moskitiery. Mamy zamiar odwiedzić 3 kraje: Singapur, Malezję i Tajlandię.
Afryka
(10)
Anglia
(4)
Azja
(37)
Bali
(9)
Bałkany
(18)
Bośnia i Hercegowina
(5)
Cypr
(15)
Czarnogóra
(9)
Czechy
(4)
Egipt
(2)
Europa
(171)
Francja
(18)
Grecja
(15)
Hiszpania
(18)
Holandia
(2)
Indonezja
(12)
Litwa
(4)
Majorka
(7)
Malezja
(9)
Malezja-Tajlandia-Singapur
(15)
Maroko
(7)
Niemcy
(21)
Norwegia
(1)
Podróże których nie było
(1)
Polska
(20)
Singapur
(7)
Słowacja
(1)
Szwajcaria Saksońska
(7)
Szwecja
(1)
Tajlandia
(13)
Teneryfa
(10)
Tunezja
(1)
Węgry
(11)
Wielka Brytania
(4)
Włochy
(22)
Wyspy Kanaryjskie
(10)