stycznia 23, 2018

Francja: Pireneje Pont d'Espagne i Lac de Gaube




Wyjzad w góry
Naszym celem jest dzisiaj Pont d'Espagne, a jedziemy wypożyczonym na lotnisku w Pau samochodem. Dojeżdżamy do miejscowości Cauterets tam parkujemy na wielkim parkingu za 6,50 E/ dzień i idziemy dobrze oznakowanym szlakiem w górę, w kierunku jeziora Lac de Gaube. 

Do jeziorka można się dostać wyciągiem krzesełkowym i kolejką z Pont d'Espagne, ale my wybieramy szlak pieszy E10. Prawie cały czas szlak wiedzie przez las. Na początku jest dość mocne podejście, ale zmęczenie wynagradzają ładne widoki. 






 Droga jest bardzo malownicza, szczególnie, gdy już zbliżamy się do jeziora. Wcale go nie widać, bo skrywa się za pagórkiem, więc wyobraźcie sobie, ten moment, gdy jego lazurowa tafla powoli wyłania się nam przed oczami. Pierwsze wrażenie – szok! Ten kolor wody w słoneczny dzień powoduje od razu szybsze bicie serca i banana na twarzy. I nie ważne, że właśnie jesteś bardzo zmęczony wspinaczką, po prostu siadasz i gapisz się na ten polodowcowy cud natury! 





Jakby koś chciał skorzystać z restauracji, to jest zaraz przy jeziorku. Ceny nawet OK, zważywszy na wysokość, na jakiej się znajdujemy i miejsce: wino 3E piwo 4E, do tego siedzisz sobie przy samym jeziorze, a widok z restauracji jest niesamowity. Z kolei na trawce wokół jeziorka rozkładają się amatorzy chrupiących bagietek jedzonych na łonie natury, do których i nas trzeba zaliczyć. Tutaj zawsze około godziny 12 cała Francja zatrzymuje się, siada i je. A my właśnie zaczynamy się przystosowywać do tutejszego rytmu dnia, więc też zaczynamy swój piknik. Siedząc tak na zielonej trawce, obserwujemy wolno pasące się konie. Nie wiadomo, czyje są. Chodzą sobie gdzie mają ochotę, nie widać przy nich żadnego właściciela. Piękny widok. 




 Jeziorko można obejść z prawej strony i warto to zrobić, bo w wielu miejscach przybiera ono różne barwy. Zauważamy też, że im dalej idziemy w kierunku lodowca, tym jest chłodniej. Słońce przypieka, ale woda z jeziora nas chłodzi. Otoczenie jest przepiękne, a teren dość duży, więc nie ma tłoku. Całego jeziora nie da się obejść, dlatego dochodzimy jedynie do jego drugiego brzegu i wracamy tą samą drogą.


 
 Jednak powrót na dół zaplanowaliśmy innym szlakiem, biegnącym wzdłuż kolejki. Idziemy nieco wyżej, mamy też inne widoki. Na początku jest dosyć płasko, ale później robi się stromo. Schodzi się dobrze, jest szeroko i choć szlak jest dłuższy, w miarę szybko wracamy, bo nie ma kamieni. Na dole znowu oglądamy Most Hiszpański, ale w innym świetle. Warto go zobaczyć rano i późnym popołudniem, bo wrażenia są zupełnie inne w blasku pomarańczowej poświaty słońca.





Wracamy na parking i jedziemy w kierunku hotelu w miejscowości Pierrefitte-Nestalas, po drodze zatrzymując się jeszcze przy kaskadach znajdujących się tuż przy drodze. Są tam ze trzy miejsca, gdzie można się zatrzymać i oglądać mniejsze wodospady. Na nocleg wybieramy Grand Hotel de France, hotel bardzo nam się podoba i ma bardzo przystępną cenę w porównaniu do jakości.



 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger