listopada 12, 2015

Góry Trodos*

Dzień 8 czwartek 30.07.2015
Rano plaża (Private Coral Bay Beach) później idziemy na spacer w okolicy portu i odkrywamy miejscową tawernę, a raczej grillownię, gdzie jadają miejscowi. Zaciekawieni wchodzimy i zamawiamy danie mixed grill oraz kebaba, a dla Olafa frytki. Mixed grill okazuje się tak wystawny i obfity, że kebaba nawet nie ruszyliśmy! Na to danie składało się wiele kolejno donoszonych potraw mięsnych, ale też chlebek pita, sałatka grecka jakieś sosy, pikle i marynowane papryczki oraz owczy grillowany ser. W zasadzie wszystkiego było po 1 sztuce, ale jedna osoba nie dałaby rady tego zjeść! Taka uczta kosztuje 14 E i nie ma obowiązku zamawiania jej dla przynajmniej 2 osób, jak w przypadku meze.
 



Dzień 9 piątek 31.07.2015
Podobno kto nie był na Cyprze w górach Troodhos, nie poznał Cypru. Czytaliśmy o niebezpiecznych i krętych drogach oraz przejazdach przez bardzo wąskie uliczki kamiennych górskich wiosek, więc byliśmy przygotowani na najgorsze. Na szczęście kręte drogi nie okazały się aż takie straszne i wszędzie dojechaliśmy bez problemu. Pierwszą wdzieliśmy małą wioskę Laneja (Lania) z tradycyjną kamienną zabudową, wszędzie cisza, spokój -ta  maleńka kamienna wioska górska, bardzo nam się spodobała. Właśnie tu odnajdujemy to, czego szukamy podczas podróżowania – lokalny koloryt jeszcze nie zepsuty przez masową turystykę. Wioska dopiero się odradza, remontowane są stare domy, za unijne pieniądze na rozwój regionalny powstaje infrastruktura, jednak nadal turystów brak – tylko my i dwie kobiety. Nie ma komercji, nie ma pamiątek, jest darmowe muzeum wyrobu wina i oczywiście darmowa toaleta (w okolicy placu prowadzącego do cmentarza).






Kolejna prześliczna wioska to Kakopetria, z którą wiąże się legenda o tragicznej śmierci młodego małżeństwa. Wieś jest malowniczo między 2 strumykami, stare kamienne i drewniane domy tworzą niepowtarzalny klimat tej miejscowości. Właśnie w takich miejscach, czuję oddech historii, mogłabym godzinami snuć się wąskimi uliczkami, ale chłopaki wydają się być nieco zniecierpliwieni, więc wchodzimy do jednego ze starych domków, zamawiamy kawę i siadamy na zawieszonym nad przepaścią balkonie.
 




Te chwile zapamiętamy na długo, ale czas udać się do góry Olimp. Sam szczyt jest niedostępny, ponieważ znajduje się tam baza wojskowa. Można go objechać samochodem i zatrzymywać się w różnych punktach widokowych. 

Dawna kopalnia azbestu
 


Kolejną atrakcją miała być miejscowość Prodromos opisywana jako kurort górski słynący z uprawy najlepszych jabłek. Czy to możliwe, że dzięki jabłkom ta wioska zyskała aż takie znaczenie? Owszem znajduje się w górach, jak wile innych i ładniejszych wiosek, ale te jabłka to jakaś żart. Kiedy zobaczyliśmy cypryjskie jabłka, zrozumieliśmy, że ten kraj musi się borykać z poważnymi problemami jeśli chodzi o płody rolne. Jabłka cypryjskie przypominały te polskie, maleńkie dziko rosnące gdzieś w opuszczonym sadzie. Największe wrażenie zrobiła na nas reklama tego miejsca, w którym przy kilku rozstawianych straganach zatrzymują się autokary grup zorganizowanych, żeby kupić jabłka, które przy naszych (soczystych i pysznych) wypadają nadzwyczaj kiepsko i jednocześnie są tak chętnie kupowane przez naszych wschodnich sąsiadów przyjeżdżających tu autokarami. Żartowaliśmy, że embargo na polskie jabłka rozkręciło cypryjski biznes sadowniczy. W górach znajdziemy wiele klasztorów. Gdybyśmy chcieli zajrzeć do każdego z nich, nasza wycieczka musiałby trwać dwa dni, więc wybraliśmy Klasztor Troditissa, w którym znajduje się obraz świętej Maryji.

Następnie pojechaliśmy do znanego głównie wśród Brytyjczyków kurortu Platres, który nie zachwycił nas niczym szczególnym i dalej do szlaku Kaledonia Waterfalls. Szlak bardzo nas zachwycił, wędrowaliśmy wzdłuż potoku górskiego, wśród cudownie zielonej i bujnej roślinności. Gęste, porośnięte pnączami drzewa, drzewka truskawkowe, tworzące tunele krzaki i zarośla przypominały iście baśniową scenerię. Dodatkowo zachodzące popołudniowe słońce przebijało się to tu, to tam. A na końcu dotarliśmy do wodospadu, w którym można się nieco ochłodzić. 

Drzewo truskawkowe
 


Trasa prowadzi przez malowniczą dolinę z licznymi małymi wodospadami




 Widok z góry wodospadu





Bajkowa sceneria



Kolejna na naszej liście była wioska Omothos (Omodos) i kościół w którym znajduje się relikwia – drzazga z krzyża świętego. Jako że była niedziela, trafiliśmy na procesję, w której krzyż wyniesiono z kościoła, więc można mu było się przyjrzeć z bliska. Sama procesja była niezwykłym widowiskiem, odmiennym od tego, co można zobaczyć u nas. procesja. Wioska jest mała i urocza, chociaż więcej w niej turystów i straganów z pamiątkami. W końcu gdzieś te pamiątki trzeba kupić... Na jednym z takich straganów kupujemy tradycyjny przysmak cypryjski – soutzoukous przypominają długie woskowe świeczki. Są to migdały oblane gronową melasą, wodą różaną i nawleczone na nitkę. Migdały macza się kilkakrotnie w syropie z winogron lub skrobie z drzewa chleba świętojańskiego, a następnie wyciąga nitkę. Kupujemy też domowe wino, bo rejon Omodos słynie z winnic. Inne pamiątki jak zwykle made in Asia, więc nie kupujemy. Spacerujemy po miasteczku, podziwiamy domki z kamienia i gdyby nie poprzednie wioski, które wcześniej już widzieliśmy, pewnie uznalibyśmy Omodos za jedną z najładniejszych wiosek górskich.




Tradycyjne słodycze przypominają świece


Dzień 10 sobota 01.08.2015
Plażujemy, odpoczywamy i tyle.

8 komentarzy:

  1. Super relacja! Na pewno skorzystamy z Waszych wskazówek:-)Z jakiej wypożyczali aut skorzystaliscie? I jakim autem poruszaliście się po górskich drogach? Pozdrawiam:-) Mariola

    OdpowiedzUsuń
  2. Samochód wypożyczaliśmy przez rentalcars.com, wybraliśmy ofertę sixt lub avis. Jeździliśmy VW Up, nie jest to typowa terenówka :) ale bez problemu poradziła sobie na tych drogach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za szybką odpowiedź:-))Braliście też supercover? Fajnie, że VW Up dał sobie radę:-) No i kompaktowy więc w tych wąskich uliczkach spisał się bardzo dobrze sądząc z Waszej relacji:-) Zastanawialiśmy się nad lokalną steven rental cars - na forum chwalą sobie. Do tej pory korzystaliśmy również z pośrednika - autoeurope, i braliśmy z Hertz, z supercover. Ostatnio mieliśmy pandę na Sardynii i uch...miała co robić na wąskich baaardzo stromych i baaardzo krętych górskich drogach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze dokupujemy pełne ubezpieczenie, dlatego przy korzystaniu z usług pośrednika warto sprawdzić z jakiej wypożyczalni auto będzie. Czasem za niską ceną wypożyczenia idą horendalne ceny dodatkowych usług (w tym ubezpieczenia). Nigdy nie skorzystaliśmy z ubezpieczenia, ale może po prostu tego nie wiedzieliśmy przy opcji full. Sprawdziłem i na Cyprze mieliśmy z sixt, przy pełnym ubezpieczeniu przy oddawaniu auta nawet nie chcieli go oglądać. W innych miejscach tak samo było po poinformowaniu, że mamy opcję full.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, nie widzę na stronie rentalcars wersji z supercover, same wersje podstawowe, no, chyba, że coś źle patrzę;-) Możecie polecić ubezpieczalnię, z której korzystacie? Mimo tego,że w autoeurope braliśmy zawsze super cover to na miejscu i tak w hertz chcieli nam wciskać ubezpieczenie. Gdzie dajmy na to z 220 przy super cover robi się 480, a ich ubezpieczenia to kolejne 250. I tak u Wam do tej pory na szczęście nie musieliśmy korzystać z ubezpieczenia,uff! No i też nie mielismy żadnych problemów przy oddawaniu auta:-) Nigdy nie braliśmy poprzez rentalcars i zaskoczyła mnie informacja o ewentualnych dodatkowych kosztach mycia auta.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na stronie pośrednika rezerwujemy tylko samochód, a na miejscu przy załatwianiu formalności dokupujemy ubezpieczenie.Warunki ubezpieczenia różnią się w zależności od firmy, dlatego jak już widzimy proponowaną cenę pośrednika, sprawdzamy szczegółowe warunki ubezpieczenia na stronie wypożyczalni. Ewentualne mycie samochodu może się zdarzyć, jeśli samochod będzie bardzo brudny. Nasze auto po wycieczce na Akamas było całe w pyle, ale wystarczyło kilka butelek wody i auto wyglądało przyzwoicie. Wystarczy je przed oddaniem ogólnie ogarnąć i nie powinno być problemu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na stronie pośrednika rezerwujemy tylko samochód, a na miejscu przy załatwianiu formalności dokupujemy ubezpieczenie.Warunki ubezpieczenia różnią się w zależności od firmy, dlatego jak już widzimy proponowaną cenę pośrednika, sprawdzamy szczegółowe warunki ubezpieczenia na stronie wypożyczalni. Ewentualne mycie samochodu może się zdarzyć, jeśli samochod będzie bardzo brudny. Nasze auto po wycieczce na Akamas było całe w pyle, ale wystarczyło kilka butelek wody i auto wyglądało przyzwoicie. Wystarczy je przed oddaniem ogólnie ogarnąć i nie powinno być problemu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zastanawiamy się własnie nad sixtem z rentalcars.com - czy pamietacie może cenę ubezpieczenia dodatkowego (podwozie, lusterka, opony) na miejscu?

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger