czerwca 11, 2012

Kreta Zachodnia

Na wakacje na Krecie szykowaliśmy się już od dawna, ale niestety przeważały zwykle oferty biur podróży. Czartery były, owszem, ale do Iraklionu i niestety ceny nie powalały. My mieliśmy zawsze ochotę zobaczyć Kretę zachodnią i południową. Aż tu nagle w tym roku pojawiły się bezpośrednie loty do Chanii tanich linii lotniczych. Lot na Kretę za 150 PLN w dwie strony? Czemu nie…
 
Oczywiście bagaż okazał się droższy niż bilety, ale zdecydowaliśmy, że na 2 osoby i jedno dziecko bierzemy jeden bagaż. Tomek spakował się w podręczny, my w zasadzie też, ale główny bagaż był nam potrzebny ze względu na Olafa. Praktycznie cały plecak zajmowały zupki, pieluchy, chusteczki itp... Jakoś przez dwa dni nie mogliśmy się spakować, ale udało się. Dodam tylko, że nawet zabrała się z nami suszarka do włosów i czajnik elektryczny i kubki i nóż i nawet deska do krojenia, nie wspominając o 14 daniach w słoiczkach dla niemowląt mleku, butelkach i kaszkach, pieluchach na całe dwa tygodnie - a wszystko to w jednym plecaku o wadze 19.90 kg. Lot minął spokojnie i nawet szybko. Na lotnisku tylko formalności związane z wypożyczeniem samochodu i około 23 w końcu dojechaliśmy do celu. Hotel Athina Beach jest zdecydowanie powyżej naszych oczekiwań. Na miejscu pokoje okazały się ładniejsze niż na zdjęciach w Internecie. Właścicielka wcześniej się z nami skontaktowała i wyjaśniliśmy kilka kwestii. Ogólnie mamy bardzo dobre wrażenia pod względem stosunku jakości do ceny.



Pierwszy dzień

Dzisiejszy dzień zaczęliśmy od spaceru na plaże. Są właściwie aż 3 plaże do wyboru i każda jest bardzo kameralna z krystalicznie czystą wodą. Oczywiście temperatura ponad 30 stopni daje się odczuć, słońce spala niemiłosiernie nawet po godzinie spaceru. Można wejść na niewielkie wzniesienie, na którym znajduje się kaplica skąd rozpościera się cudowny widok na dwie z plaż i góry Białe. Woda czyściutka i ciepła, choć Olaf z radością zmoczył tylko nogi. W zasadzie był to jego pierwszy kontakt z morzem i wcześniej nawet nie był na basenie. 

Pływało się super! 
Potem zakupy w markecie na cały tydzień: jesteśmy w kulinarnym raju: oliwki, oliwa, sery kozie i owcze, feta w kilku wersjach, nawet margarynę mamy z oliwy z oliwek. Wieczorem poszliśmy na spacer do trzeciej plaży. Już było troszkę chłodniej, a Grecy właśnie przegrywali z Czechami. Teraz oglądamy mecz Polaków z Rosjanami – póki co jest remis, więc kończę na tym, żeby nie zapeszać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pacynkowe Podróże , Blogger